• Home
  • O mnie/ współpraca
  • Książki dla dużych
  • Książki dla małych
  • Planszówki
  • Parenting
  • Galanta Łódź
  • Podróże
  • Przepisy
  • Polityka prywatności

Pożeram strony!!!

facebook instagram


 "Za mroczną rzeką" to najbardziej wstrząsająca książka, którą miałam w rękach w tym roku. Każda jej strona to niezwykłe świadectwo bólu, głodu i nieszczęścia, jakiego doznają mieszkańcy jednego z najbardziej okrutnych reżimów na świecie - Korei Północnej. 

Niby mamy wiedzę na temat rzeczywistości w Korei Północnej, niby zdajemy sobie sprawę jak wygląda życie mieszkańców, a jednak każda książka dotycząca tego kraju szoku i zmusza do rozmowy i przetrawienia tego tematu. Kora Północna to dla mnie najdziwniejszy kraj na globie. Poziom propagandy i zaszczucia jest dla mnie nie do ogarnięcia! Czy da się uciec z tego piekła na Ziemi? O tym opowiada Masaji Ishikaw.
 
Masaji Ishikaw poznajemy jako dziecko, które od samego początku miało pod górkę. Urodzony w wielodzietnej rodzinie w Japonii, w domu, gdzie przemoc domowa była codziennością.  Pod wpływem namów kolegów, jego ojciec postanawia wyjechać z rodziną do Korei Północnej, gdzie obiecano mu bogactwo i sukcesy. Szybko okazuje się jednak, że obietnice nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, a jedyne na co może liczyć rodzina to agresja ze strony sąsiadów i przedstawicieli władzy oraz wyszydzanie związane z pochodzeniem. 

Choć Masaji i jego rodzina dobrze znali biedę i głód z czasów mieszkania w Japonii, to co zobaczyli w Korei było czymś 100 razy gorszym. Ludzie byli zmuszani do pracy, mieli głodowe przydziały żywności, domy wyglądały jak schronienia dla zwierząt. Towarzyszymy naszemu bohaterowi w kolejnych etapach życia i widzimy, że pech nigdy go nie opuszczał. Jego całe życie naznaczone były pasmem nieszczęść. Jedyna rzecz, która mu się udała to ucieczka z reżimu. Jednak nawet z tym wiąże się ból, bo Masaji w Korei pozostawił żonę i dzieci i choć obiecał ich stamtąd wydostać, los krzyżował jego plany...

Chyba największą wartością tej książki jest jej język: prosty, dosadny, bez ozdobników. Tak właśnie powinno opisywać się obraz piekła, miejsca, gdzie człowiek nie ma prawa zaznać odrobiny szczęścia. Dzięki temu językowi jesteśmy z Masaji w jego ubogiej chacie, podczas ciężkiej, katorżniczej pracy, a nawet w rzece przez, którą przeprawia się po wolność. 

"Za mroczną rzeką" to lektura trudna i bolesna. To niezwykłe świadectwo odwagi i próby zachowania człowieczeństwa w nieludzkim świecie. 



 
 
 
 
Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze




 Dla mnie i mojej rodziny czytanie jest jak tlen. Książki są na każdym kroku, w każdym pokoju. W swojej codziennej pracy nauczyciela i bibliotekarza skupiam się na upowszechnianiu czytelnictwa i pokazywaniu dzieciakom, że książki dają wiele radości i okazji do zabawy. Gdy zobaczyłam, że w zapowiedziach wydawnictwa Mamania widnieje tytuł "777 pomysłów na zabawy z książką", wiedziałam już, że to dla mnie lektura obowiązkowa.

Często w mojej pracy widzę, że dla wielu dzieci książka i czytanie to zupełna abstrakcja. W wielu polskich domach to nieznana rzecz, a jedyne książki, które się znajdują na półkach to szkolne podręczniki. Odkąd pracuje w szkolnej bibliotece skupiam się więc przede wszystkim na dzieciakach najmłodszych, by zaszczepić w nich zainteresowanie książką i przekonać, że może się ona stać równie ciekawą rozrywką jak gry komputerowe. Książka Małgorzaty Swędrowskiej spadła mi niemal z nieba, bo już niedługo przenoszę się do nowej, wyremontowanej biblioteki i chce zacząć tam jeszcze bardziej intensywne działania mające na celu promowanie czytelnictwa wśród najmłodszych. Choć pomysłów mi nie brakuje, zawsze warto szukać kolejnych inspiracji, a tak się składa, że Małgorzata Swędrowska to prawdziwy autorytet w dziedzinie upowszechniania czytelnictwa!

Książka "777 pomysłów na zabawy z książką" skierowana jest dla rodziców, nauczycieli, bibliotekarzy i wszystkich, którzy pragną zarazić najmłodsze pokolenie miłością do książek. To pełna inspiracji publikacja, która podzielona jest tematycznie na: zabawy przed czytaniem książki, na czytanie wierszy i opowiadań, zabawy po czytaniu. Jest tu również wiele ciekawych pomysłów na to jak przygotować dziecko do czytania, czy też w jaki sposób zachęcić dziecko do lektur szkolnych. Całość opiera się na zabawie, jak sam tytuł wskazuje. Mnóstwo tu bazowania na dziecięcej kreatywności i wyobraźni. To w końcu najlepszy fundament, na którym można zbudować fascynację książkowymi historiami. 

Jako mama dziecka, które właśnie jest w trakcie nauki czytania szczególnie doceniam różnorodność i unikalność pomysłów na to, jak pobudzić wewnętrzną motywację dziecka do dalszej nauki. Mimo tego, że jestem nauczycielką edukacji wczesnoszkolnej, nauka czytania własnego dziecka jest jak wyprawa na K2! Szkolne dzieci jest uczyć o wiele prościej...

Czytając "777 zabaw..." od razu zakreślałam sobie najciekawsze dla mnie propozycje, planując już przyszłe lekcje z edukacji czytelniczej. Bardzo podoba mi się to, że zabawy proponowane przez Małgorzatę Swędrowską nie wymagają żadnych specjalnych przygotowań ze strony nauczyciela, czy rodzica! To ogromna zaleta tej książki i zawartych w niej pomysłów.

Genialną sprawą jest też ostatnia część książki, czyli subiektywne propozycje książkowe autorki. Znajdziemy tam mnóstwo ciekawych tytułów, które rozwijają wyobraźnie, poruszają ważne tematy lub zwyczajnie są dla dzieci atrakcyjne. Wiele z tych książek już mamy w naszej biblioteczce, ale równie dużo jeszcze przed nami!

Jako mama, nauczyciel i mól książkowy polecam książkę "777 pomysłów na zabawy z książką". To świetna inwestycja, tym bardziej, że obecnie na stronie wydawnictwa Mamania jest promocja na ten tytuł!




 

 

 

 

 

Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze


 Ubongo to od kilku lat jedna z naszych ulubionych gier logicznych. Uwielbiamy ją za regrywalność i możliwość rozruszania szarych komórek. Nic więc dziwnego, że wiadomość o pojawieniu się kolejnej odsłony tej świetnej gry tak bardzo nas ucieszyła.

Przynajmniej kilka razy w tygodniu wieczorami rządzą u nas planszówki. Ogrywamy kilka tytułów, świetnie się przy tym bawiąc. Testujemy nowe gry i gramy w te już sprawdzone. Ostatnio przywędrowała do nas nowa odsłona naszego ukochanego Ubongo, więc trzeba było ją sprawdzić! Tym razem po raz kolejny gra przybrała formę podróżną, ukazała się bowiem w serii Egmont - Gry do Plecaka. 


Tym razem cała gra opiera się na innych kształtach, są inspirowane trójkątami. Cel jest jednak cały czas ten sam. Naszym zadaniem jest ułożenie pokazanych na karcie kształtów przy użyciu wytypowanych z boku klocków. Nie jest to wcale tak proste, jak mogłoby się wydawać. Dodatkowa trudność polega również na tym, że mamy do ułożenia dwa obrazki jednocześnie!
 
W pudełku gry czekają 32 dwustronne karty z zadaniami oraz cztery zestawy kafelków w różnych kształtach. Kto szybciej upora się z logicznymi łamigłówkami - wygrywa!
 
Podobnie jak w poprzedniej wersji, tym razem również mamy do wyboru dwa poziomy trudności, co pozwala na swobodną grę z dziećmi. Moja 13-latka od dawna ogrywa nas nawet w trudniejszej wersji, łatwiejsza zaś (choć wcale nie jest prosta) powoli wciąga również mojego przedszkolaka. Michalina dzielnie ustawia klocki i często dochodzi do rozwiązania nad wyraz sprawnie!
 
Kolejny raz Egmont pokazuje nam, że jeśli chodzi o tworzenie wciągających gier, to znają się na robocie! Ubongo to genialna rozrywka dla szarych komórek, a dzięki małemu, poręcznemu opakowaniu gra idealnie sprawdzi się w czasie podróży i urlopowych wypadów, kiedy trzeba zwracać uwagę na wielkość bagaży. Gorąco polecamy!


 
Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze

 

Wybór książek popularnonaukowych dla dzieci i młodzieży rośnie w siłę. Wydawnictwa przeganiają się w pomysłach na to jak sprawić by pozornie trudne i skomplikowane rzeczy i zjawiska tłumaczyć naszym pociechom w prosty i jak najbardziej przystępny sposób. Dzisiaj dostaniecie gotowy dowód na to, że chemia może być fascynująca, a co więcej otacza nas każdego dnia.

Moja starsza córka po wakacjach idzie do siódmej klasy. Nie będę Was zanudzać tym, że czas tak szybko leci (choć zdecydowanie tak jest) i, że nie wiem, kiedy tak urosła. Prawda jest taka, że świetnie zdaje sobie sprawę, że z roku na rok nauki przybywa, a w siódmej klasie do listy przedmiotów szkolnych dochodzi fizyka i chemia. Ogromnie się tej chwili obawiam, bo moja Zuza to typowa humanistka, która chodzi z głową w chmurach! Już teraz więc próbuję choć odrobinę zainteresować ją nowymi przedmiotami. "Jest chemia", czyli najnowsza książka wydawnictwa Nasza Księgarnia jak zwykle genialnie robi robotę! To świetny początek przygody z chemią!

Na samym początku książki poznajmy  podstawy - budowę atomów, układ okresowy pierwiastków. To wszystko może się wtedy wydawać nieco dalekie od naszej codziennej rzeczywistości, bo przecież atomów nie widzimy gołym okiem, ale gdy na kolejnych rozkładówkach dzieciaki będą poznawały kolejne pierwiastki, przekonają się wtedy, że stykają się z nimi w swoim domu każdego dnia!

Tak jak wspomniałam przed chwilą, książka opisuje wszystkie pierwiastki z tablicy Mendelejewa i podaje przykłady ich występowania i wykorzystania. Niektóre pierwiastki (te szczególnie powszechne i spotykane w codziennym życiu) zostały opisane bardzo dokładnie, mamy do nich również wiele ciekawostek, które urozmaicą przygodę z chemią. Poza opisem pierwiastków w książce dzieciaki znajdą również chemiczne komiksy, przybliżające sylwetki znanych światowych chemików. 

 Cała książka została przemyślana i stworzona w taki właśnie sposób, by zainteresować młodzież, tą fascynującą dyscypliną naukową, jaką jest chemia. To świetny wstęp do tematu, przedstawienie podstaw i istoty dziedziny. Zresztą nie od dziś wiadomo, że najlepiej w nauce dzieci posługiwać się właśnie przykładami, które dotyczą codzienności, i które dziecko może łatwo skojarzyć z tym, co już dobrze zna. "Jest chemia" to prawdziwa petarda wśród książek popularnonaukowych, które ostatnio zostały wydane na polskim rynku z myślą o młodzieży!



 





Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze


 Niesamowita i pełna humoru historia w towarzystwie genialnych ilustracji - tak właśnie podsumowałabym pierwszą część nowej serii detektywistycznej dla dzieci od wydawnictwa Agora. Jeśli jesteście ciekawi, co ma w sobie takiego "Kocia szajka", zapraszamy na recenzję!

Cieszyn, koty i zaginione śledzie. Musi być ciekawie! W cieszyńskim sklepie Społem, tuż przed wielkim i ważnym spotkaniem w ratuszu znika cały zapas śledzi. Śledzie te były lokalnym przysmakiem, więc sami widzicie, że strata jest nieodżałowana! Sprawa musi zostać rozwiązana, to jest pewne. Do akcji wkracza dwójka stróżów prawa - Ludwik Psot i Walerka Koczy.  Choć potencjalnych podejrzanych jest bardzo wielu, to zagadka nie należy do prostych. Policjanci zdają sobie sprawę z tego, że jedynie kocia szajka może dopaść złodziejaszków. 

Tytułowa kocia szajka to banda kociaków, które są bystre i nieustraszone. Przy okazji sprawy zaginionych śledzi mają szansę zdobyć szacunek i rozgłos. Agata Romaniuk, autorka i wielka wielbicielka kotów już dobrze wie, jak za pomocą charakteru tych czworonożnych milusińskich zagęścić akcję! Dodajmy do tego, że nasze koty są niezwykle nowoczesne i wykorzystują w swoim śledztwie koci internet!



Każdy kot z kociej szajki to unikat. Każdy ma swój niepowtarzalny charakter i historię. Razem tworzą niezwykłą ekipę, która bez trudu rozwiązała zagadkę zniknięcia śledzi. Cała książka aż roi się od humoru słownego i sytuacyjnego! Agata Romaniuk stworzyła historię, która zaskakuje na każdym kroku, trzymająca w napięciu i bawiącą do łez. To świetny kawał literatury zarówno dla dzieciaków, jak i dla dorosłych!






Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze


Bardzo często zdarza mi się sięgać po książki, które opowiadają o tajnikach różnych zawodów. Uważam, że fajnie poznawać różne środowiska pracy, blaski i cienie konkretnych profesji. Książek o polskiej policji przeczytałam już bardzo wiele, ale dotąd żadna z nich nie skupiała się wyłącznie na policjantkach. Ucieszyłam się więc, kiedy zobaczyłam, że Marianna Fijewska w swojej książce postanowiła skupić się właśnie na nich. Co z tego wyszło? Jaki obraz wyłania się z książki?

Trafiły do policji z różnych przyczyn, najczęściej z poczucia misji i chęci czynienia dobra dla społeczeństwa. Niejednokrotnie uderzały przysłowiową głową w mur, bo policja to formacja typowo męska i każda kobieta musi pokazać "jaja", żeby wkupić się w to hermetyczne środowisko. Nie można okazywać słabości, bo cię zjedzą. Taka konkluzja wynika z większości wypowiedzi policjantek. 

Cieszę się, że Marianna Fijewska postanowiła postawić na różnorodność tematów podczas rozmów z policjantkami. Znajdziemy tutaj rozmowy o najtrudniejszych momentach w czasie kariery kobiet, godzeniu pracy z życiem osobistym. Są też rozmowy o strachu, stresie, poczuciu satysfakcji (choć na pewno nie tej finansowej). Fijewska zadbała o to, by rozmawiać zarówno z policjantkami nadal czynnymi zawodowo, jak i tymi, które swoją służbę już dawno zakończyły. Dzięki temu czytelnik dostaje wyczerpujący i wielowątkowy materiał, na postawie, którego można sobie wyrobić własną ocenę o tym trudnym zawodzie, w którym kobieta zawsze musi starać się dwa razy bardziej!

Praca w policji nie jest dla wszystkich. Trzeba postawić na szali wiele rzeczy. Kobietom szczególnie trudno łączyć służbę z obowiązkami związanymi z macierzyństwem. Dyżury często niespodziewanie się przeciągają, co na pewno wpływa negatywnie na związki i życie rodzinne. Ciężko cokolwiek zaplanować, trzeba się dostosowywać do sytuacji. Ponadto kobiety, które często są o wiele bardziej uczuciowe i wrażliwe od mężczyzn, o wiele mocniej przeżywają takie sytuacje w pracy jak samobójstwo, czy oględziny miejsca wypadku, w którym zginęło dziecko. Jak zostawić emocje w pracy, a do domu wrócić z czystą głową? To niemożliwe. 

Reportaż Marianny Fijewskiej jest pełen emocji,  chwytających ze serce wydarzeń i wspomnień, gorzkich spostrzeżeń. Choć w obecnych czasach polska policja nie ma najlepszej opinii, powinniśmy pamiętać o tym, że nie jest to winą samych policjantów, ale władzy, od której policja jest uzależniona. W książce znajdziemy wiele wyrażonych głośno myśli o tym chociażby, że wiele odesłanych do służby w czasie Protestu Kobiet policjantek, chętnie stanęłoby z protestującymi ramię w ramię, ale praca to praca i kobietom tym, nie wolno afiszować własnych przekonań światopoglądowych, tym bardziej w czasie takiego protestu. Obecny na tą chwilę w Polsce rozłam społeczeństwa często wpływa również na stosunki międzyludzkie policjantek. Wielokrotnie wspominają w książce, że część rodziny, czy też sąsiedzi i znajomi omijają je i nie utrzymują bliższego kontaktu, właśnie ze względu na wykonywamy zawód. 

"Policjantki" to naprawdę ciekawa pozycja. Na pewno po jej lekturze, spojrzymy inaczej na kobiety w policji: bardziej wyrozumiale i empatycznie. Teraz książkę czyta mój mąż i muszę Wam przyznać, że jestem szalenie ciekawa jego opinii!




 

Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze

 

O uczuciach można mówić i pisać na wiele sposobów. Można tworzyć podniosłe wiersze, porównywać ją do najdoskonalszych rzeczy na świecie. A może jednak najlepiej mówić o niej prosto? Seria dla dzieci "Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham" ma miliony małych wielbicieli na całym świecie i ten stan rzeczy absolutnie mnie nie dziwi, bo bohaterowie książeczki, dwa zające - tata i syn o swojej miłości potrafią mówić jak nikt inny.

Dwie małe niepozorne książeczki, a tyle w nich cudowności. Wersja wiosenna zawiera krótkie opowiadanie o tym, jak podczas spaceru tata i ukochany synek obserwują zmieniającą się wiosną przyrodę. Tata tłumaczy zajączkowi, że z gąsienicy powstanie niedługo piękny motyl, a z małego piskaczka potężny ptak. Zajączek zaczyna się zastanawiać jak zmieni się wkrótce on sam... 
 
W książeczce zimowej natomiast ojciec i syn grają w grę "Co ja takiego mam na myśli?". Synkowi świetnie idzie odgadywanie zagadek taty, choć są trudne (np. Mam na myśli coś, co należy do mnie. To coś jest ze mną kiedy świeci słońce"). W końcu jednak tata zadaje zagadkę, która wprawia malucha w prawdziwą rozterkę (Mam na myśli coś, co należy do mnie, ale nie jest moim cieniem"). Zajączek długo się głowi, a w końcu okazuje się, że chodzi o niego samego!
 


 Obydwie książeczki totalnie mnie urzekły. W piękny i prosty sposób przedstawiają bezgraniczną rodzicielską miłość i akceptację. To krótkie, ale piękne historyjki, które w sam raz sprawdzą się jako lektura do wieczornego czytania i późniejszego przytulania naszych milusińskich! Spójrzcie jeszcze na piękne, pastelowe ilustracje, które dodatkowo podkreślają przekaz książeczek i bardzo cieszą oko. Dobra wiadomość jest taka, że w kwietniu ukażą się dwie brakujące pory roku tej serii!



 
 
Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze
Older Posts

Pożeram Strony na FB

Pożeram strony

Łączna liczba wyświetleń

O mnie




Skoro tu trafiłeś, znaczy, że tak samo jak ja kochasz książki i jesteś prawdziwym pożeraczem stron! Tak więc, zapraszam rozgość się!


Social media

Ceneo

Książki - sprawdź na Ceneo.pl

Jestem Tu

rondel FlyB - Kulinaria Wyszukiwarka przepisów kulinarnych - Katalog Smaków Przepisy kulinarne

Jestem na Zblogowani!

zBLOGowani.pl
  • Polityka prywatności

Popularne posty

  • Dziecko i komiks, czyli zacznij od świnki Malinki i słonia Leona!
    Lubicie komiksy?? Ja jako dzieciak zaczytywałam się w Kaczorze Donaldzie, jednak pamiętam, że obrazki były tam naprawdę małe, co jednak wym...
  • Jak zrobić piasek kinetyczny? Domowy piasek kinetyczny przepis
    Nie znam dziecka, które nie lubi bawić się ciastoliną lub piaskiem kinetycznym. U nas takie zabawy goszczą najczęściej wiosną i latem, czyl...
  • Jak wybrać idealny klub malucha dla Twojego dziecka?
    Powrót do pracy po urlopie macierzyńskim to dla każdej z nas jednocześnie wielkie szczęście, ale także powód do zmartwień. Z jednej strony ...
Obserwuj mnie na Instagramie

Created with by Templates | Distributed by Gooyaabi Templates