Agnieszka Jeż – ‘Szaniec’ recenzja

Tak spojrzałam na stronę główną i zdałam sobie sprawę, że ostatnio rządzą tu dzieciowe książki. Ehhhh, wcale mnie to nie dziwi, bo wieczorami, gdy mam chwilę na własne czytelnicze przyjemności, zwyczajnie padam za zmęczenia. Tak działa na mnie początek października. Nie wszystko jednak stracone, booooo w ostatnim czasie udało mi się przeczytać coś dla dorosłych. Dodam, że była to naprawdę dobra książka, debiut kryminalny na dodatek!
ziemie odzyskane, dla innych – stracone. Tu, w majątku Karolewo, działał
Zakład Opiekuńczy. Podczas wojny jego pacjenci zostali zamordowani
przez Gestapo, a na miejscu zainstalowała się jednostka SS chroniąca
Wilczy Szaniec, kwaterę główną Adolfa Hitlera.
Kilkadziesiąt lat później działa tu Szaniec, ekskluzywny hotel z
programem surwiwalowym. Ośmioro gości, którzy znają tylko swoje imiona,
pełna izolacja i odcięcie od świata. Idealne warunki, by „zajrzeć w głąb
siebie”, jak obiecuje folder reklamowy.
Idealne warunki na idealne morderstwo.
Sprawę prowadzą sierżant Wiera Jezierska i komisarz Janusz Kosoń. Dla
niego to finisz przed wyczekiwaną emeryturą, dla niej – trampolina, by
awansować i wyrwać się z Giżycka.
Okazuje się, że zamordowany to szanowany ksiądz dziekan z Olsztyna.
Elegancka zbrodnia zaczyna odkrywać swoje mroczne oblicze, a nazwa
Szaniec nabiera nowego znaczenia – za wysokim murem rozciąga się
zwodnicze bagno poszlak; jeden nieostrożny krok i można ugrzęznąć, nigdy
nie docierając do mordercy.