7 sposobów na to, jak pozbyć się smoczka...

by - środa, czerwca 21, 2017



Pewnie wiele z Was stoi w tej chwili przed podobnym dylematem co ja: Jak pozbyć się smoczka? Smoczek, niuniuś, dyduś, u nas „niania”. Rzecz zarazem magiczna jak i przeklęta. Rodzice smoczkowych dzieci wiedzą o czym mówię. Z jednej strony daje ukojenie w płaczu i smutku, pomaga zasnąć. Jednocześnie przedmiot do którego dzieci przyzwyczają się tak bardzo, że staje się najlepszym kumplem, najważniejszą rzeczą na świecie. 

 

 

Ja nie wyobrażam sobie jak przetrwałabym bez „niania” pierwszy rok życia Michasi. Często miała marudne dni, a wtedy to właśnie smoczek ratował sytuację i dawał odetchnąć mojej głowie. Teraz Michasia ma 20 miesięcy, przerobionych około 30 smoczków i wczoraj, gdy kolejny raz szukaliśmy z mężem zguby (zagubionej wśród milionów zabawek) zdałam sobie sprawę, że chyba nadchodzi czas pożegnania, że trzeba wziąć dupę w troki i wymyślić jak pozbyć się tej zatyczki. Dlatego też zrobiłam małą sondę w Internetach i przygotowałam dla Was i dla siebie samej listę 7 sposobów na pozbycie się smoczka. Teraz tylko zostało wybrać ten najlepszy!



 


1.    Na mysię (lub inne zwierzę)
Sposób używany niezwykle często. Mojego smoczka „zjadł” pies mojej cioci.
Pewnego pięknego dnia na spacerze smoczek upada na ziemię (biedna matka nawet nie liczy, który to raz w życiu swojego szkraba). Szybko, wręcz z prędkością światła przechwytuje go i chowa do kieszeni, mówiąc dziecku, że zupełnie niespodziewanie podbiegła myszka, wiewiórka, pies, kot (co kto lubi) i zabrał smoczka. Dzieci zazwyczaj kochają zwierzęta, więc na pewno nie będą miały za złe tej małej kradzieży.


2.    Na przycinkę
Kolejny często stosowany sposób, jednak wiem, że nie zawsze się sprawdza. Jest za to najprostszy i nie wymaga kłamstw.
Należy z dnia na dzień coraz bardziej przycinać gumową część smoczka, aż dziecko nie będzie miało za co złapać i samo zrezygnuje z używania ukochanego przyjaciela.
Uwaga! Zdarza się, że już po pierwszym przycięciu dziecko zaczyna uważać smoczek za nieatrakcyjny i wyrzuca go do kosza.


3.    Na brutala
Zabrać i już. Tutaj reakcje są różne. Część dzieci nie reaguje, jest im wszystko jedno. Zdecydowana większość jednak urządza prawdziwą „jazdę”. Potem rodzic ma dwa wyjścia: przetrwać lub poddać się i oddać monia. Z tej metody na pewno nie skorzystam.


4.    Na panią sklepową
Najlepiej zastosować w małym, osiedlowym sklepiku.
Zanim przystąpicie do działania, uzgodnijcie ze sprzedawczynią, że taka akcja będzie miała miejsce. Zabierzcie dziecko do sklepu i zaproponujcie coś co bardzo lubi: lizaka, ciastko, drożdżówkę. Po dojściu do kasy ekspedientka powinna zaproponować wymianę. Smoczek za smakołyk.
Uwaga! Może się przydarzyć, że Twoje dziecko w przyszłości nie będzie pałało sympatią do sprzedawczyni.


5.    Na dzidziusia
Patent przetestowany na mojej Zuzi, niestety moja Michasia na to nie pójdzie, jest za bardzo wybuchowa.
Zuzka była bardzo rezolutną dziewczynką. Powiedziałam jej, że zadzwonili do mnie ze szpitala gdzie się urodziła i powiedzieli, że dziś przyszła na świat mała dziewczynka i w szpitalu zabrakło dla niej smoczków. Padła propozycja oddania smoczka Zuzi. Córka bez zastanowienia wyjęła smoczek z buzi, zapakowałyśmy go do ładnej, prezentowej torebki i wystawiłyśmy za drzwi. Za kilka minut córka wychodząc na podwórko zauważyła małą paczuszkę z drobnym upominkiem. Była tak szczęśliwa z prezentu oraz tego, że zrobiła coś dobrego, że nigdy później nie wspominała o smoczku.


6.    Na barter
Wymiana. Smoczek na coś, o czym dziecko marzy. Ciężko stwierdzić o czym może marzyć taki maluch, ale może jest fanem Maszy, Minionków lub innej bajki. Wtedy dobrze zabrać dziecko do sklepu, by wybrało sobie zabawkę i wtedy w sklepie dokonać wymianki.


7.    Na ostro
Chyba najbardziej szokujący z zasłyszanych sposobów, czyli posypywanie smoczka, solą lub pieprzem. Uznaję go za ostateczność, gdy nic innego nie pomaga.



A może macie w zanadrzu jeszcze inne smoczkowe pomysły? Zazwyczaj rodzice (w tym ja) odkładają decyzję o pożegnaniu smoczka z obawy przed rozpaczą i kilkudniowym wyciem, a koniec końców okazuje się, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Koniecznie opowiedzcie jak odbyło się to u Was.





Podobne wpisy

0 komentarze