Pokolenie szczęśliwych dzieci...

by - poniedziałek, kwietnia 03, 2017



Wśród znajomych i  „mniej znajomych” obserwuje ostatnio bardzo obiecujący trend. Trend ten generuje coś, co mogłoby się wydawać niemożliwe do osiągnięcia w czasach komputerów i powszechnego zagonienia. A jednak! Oto mamy do czynienia z Pokoleniem Szczęśliwych Dzieci. Ciekawa jestem czy się ze mną zgodzicie…




Gdy ja byłam dzieckiem, prawie wszystkimi moimi koleżankami i kolegami zajmowały się babcie. Z Wami też tak było? Oczywiście babcie to instytucje nieocenione, jednak w dzisiejszych czasach, gdy do emerytury dalej niż bliżej, coraz częściej babcie są obecne w życiu dzieci jedynie w weekendy i święta. Tak oto, na pierwszy plan wysuwają się rodzice. Coraz częściej w równym stopniu wychowanie dziecka zależy od matki i ojca. Co ciekawe, mimo, że, my Polacy dużo pracujemy, nasze dzieci wydają się mieć prawdziwe szczęście. Czemu? Przekonajcie się sami…


Świadomi konsumenci
Należymy do pokolenia, które zrozumiało, że grunt to wrócić do korzeni, w dosłownym słowa znaczeniu. Zaczynamy dobrze żywić siebie i najbliższych. Jemy coraz więcej warzyw i owoców, nie kręcimy nosem na widok kasz.  Nie trujemy już naszych pociech przetworzonymi produktami, w sklepie coraz częściej przed zakupem dokładnie studiujemy etykiety, sprawdzamy skład. Mamy na uwadze dobro i zdrowie naszej rodziny. Oczywiście, czasem każdemu zdarzy się zbłądzić i zjeść frytki w Macu, ale jesteśmy tylko ludźmi, a i dzieciom czasem należy się zabawka z Happy Meala. Prawda?


Celebrujemy chwile…
W tygodniu, gdy rodzice ciężko pracują czasu poświęconego dzieciom jest niewiele, jednak widzę, że nadrabiamy weekendami. I to nie byle jakimi. Weekendy to czas na dalsze i bliższe wypady, które najczęściej pokierowane są zainteresowaniami i upodobaniami dziecka. Kino? Lody? ZOO? Plac zabaw? Robimy wszystko, by uśmiech zagościł na buzi naszej pociechy.
Wystarczy spojrzeć na tłumy w salach zabaw w weekendy, widać, że sporo się zmieniło – czas poświęcony dziecku jest najważniejszy. Ponadto coraz częściej stawiamy na ruch na świeżym powietrzu. Parki,  ścieżki rowerowe są pełne rodzin na różnych pojazdach dwóch lub więcej kołowych. Oby tak dalej!



Rozwijamy zainteresowania
Powoli odchodzimy od zwyczaju kierowania dzieckiem i jego zainteresowaniami. Teraz zaczynamy słuchać potrzeb naszych szkrabów i dopiero według nich, proponujemy aktywności. Dziecko marzy by zostać iluzjonistą? Kupujemy mu zestaw małego magika i zabieramy na pokaz prawdziwego iluzjonisty. Córka marzy by zostać projektantką mody? Kupujemy jej szereg książeczek do projektów, zapisujemy się na wspólny kurs szycia. Kto wie, może właśnie dzięki nam i naszemu otwartemu podejściu dziecięce zainteresowanie stanie się sposobem na życie?
Odchodzimy od spełniania własnych ambicji za pomocą dziecka. Nareszcie!



Koniec ze sterylnością
Wyparzanie smoczków po każdym wypadnięciu z buzi? Mycie rączek po zjedzeniu pączka? Zakaz malowania farbami w domu? Niedoczekanie. Rodzice wiedzą, że szczęśliwe dzieci to brudne dzieci. Dawno skończyliśmy z przebieraniem dziecka po każdym upadku na chodniku i z przejmowaniem się tym, że dziecko nakruszy herbatnikiem na naszą cudowną wykładzinę. Oczywiście grunt to nie popaść w skrajność, ale zdecydowanie cieszę się, że coraz mniej nawiedzonych mamusiek uciekających przed bakteriami gdzie pieprz rośnie.


Czytamy, czytamy, czytamy
Z tego jestem najbardziej szczęśliwa. Zarażamy dziećmi czytaniem. Pokazujemy, że książki to okno na świat, możliwość bycia w dwóch różnych światach jednocześnie. Zaczynamy przygodę z książkami już od niemowlęctwa, później przechodzimy do picture booków, aż w końcu uczymy dzieci czytać samodzielnie. Poziom czytelnictwa wśród dzieci rośnie, widzę to chociażby po dzieciach ze szkoły mojej córki, które prześcigają się w liczbie wypożyczonych z biblioteki książek.



Przyjaciele w realu
Uczymy dzieci dbania o realne więzi. Jesteśmy coraz bardziej otwarci na zapraszanie kolegów i koleżanek dziecka do naszego domu, ku ogromnej radości naszej pociechy. Coraz częściej również organizujemy urodziny dla dzieciaków, a nie tylko dla rodziny.


Zgadzacie się ze mną, że współczesne dzieciaki mogą uważać się za szczęściarzy? Jestem ciekawa, czy macie podobne spostrzeżenia do moich? Czy może macie inne zdanie na ten temat?


Podobne wpisy

0 komentarze