Pokolenie szczęśliwych dzieci...
Wśród znajomych i „mniej znajomych” obserwuje ostatnio bardzo obiecujący trend. Trend ten generuje coś, co mogłoby się wydawać niemożliwe do osiągnięcia w czasach komputerów i powszechnego zagonienia. A jednak! Oto mamy do czynienia z Pokoleniem Szczęśliwych Dzieci. Ciekawa jestem czy się ze mną zgodzicie…
Gdy ja byłam dzieckiem,
prawie wszystkimi moimi koleżankami i kolegami zajmowały się babcie. Z Wami też
tak było? Oczywiście babcie to instytucje nieocenione, jednak w dzisiejszych
czasach, gdy do emerytury dalej niż bliżej, coraz częściej babcie są obecne w
życiu dzieci jedynie w weekendy i święta. Tak oto, na pierwszy plan wysuwają
się rodzice. Coraz częściej w równym stopniu wychowanie dziecka zależy od matki
i ojca. Co ciekawe, mimo, że, my Polacy dużo pracujemy, nasze dzieci wydają się
mieć prawdziwe szczęście. Czemu? Przekonajcie się sami…
Świadomi
konsumenci
Należymy do pokolenia,
które zrozumiało, że grunt to wrócić do korzeni, w dosłownym słowa znaczeniu.
Zaczynamy dobrze żywić siebie i najbliższych. Jemy coraz więcej warzyw i
owoców, nie kręcimy nosem na widok kasz. Nie trujemy już naszych pociech przetworzonymi
produktami, w sklepie coraz częściej przed zakupem dokładnie studiujemy
etykiety, sprawdzamy skład. Mamy na uwadze dobro i zdrowie naszej rodziny. Oczywiście,
czasem każdemu zdarzy się zbłądzić i zjeść frytki w Macu, ale jesteśmy tylko
ludźmi, a i dzieciom czasem należy się zabawka z Happy Meala. Prawda?
Celebrujemy
chwile…
W tygodniu, gdy rodzice
ciężko pracują czasu poświęconego dzieciom jest niewiele, jednak widzę, że nadrabiamy
weekendami. I to nie byle jakimi. Weekendy to czas na dalsze i bliższe wypady,
które najczęściej pokierowane są zainteresowaniami i upodobaniami dziecka.
Kino? Lody? ZOO? Plac zabaw? Robimy wszystko, by uśmiech zagościł na buzi
naszej pociechy.
Wystarczy spojrzeć na
tłumy w salach zabaw w weekendy, widać, że sporo się zmieniło – czas poświęcony
dziecku jest najważniejszy. Ponadto coraz częściej stawiamy na ruch na świeżym
powietrzu. Parki, ścieżki rowerowe są
pełne rodzin na różnych pojazdach dwóch lub więcej kołowych. Oby tak dalej!
Rozwijamy
zainteresowania
Powoli odchodzimy od
zwyczaju kierowania dzieckiem i jego zainteresowaniami. Teraz zaczynamy słuchać
potrzeb naszych szkrabów i dopiero według nich, proponujemy aktywności. Dziecko
marzy by zostać iluzjonistą? Kupujemy mu zestaw małego magika i zabieramy na
pokaz prawdziwego iluzjonisty. Córka marzy by zostać projektantką mody?
Kupujemy jej szereg książeczek do projektów, zapisujemy się na wspólny kurs
szycia. Kto wie, może właśnie dzięki nam i naszemu otwartemu podejściu
dziecięce zainteresowanie stanie się sposobem na życie?
Odchodzimy od spełniania
własnych ambicji za pomocą dziecka. Nareszcie!
Koniec
ze sterylnością
Wyparzanie smoczków po
każdym wypadnięciu z buzi? Mycie rączek po zjedzeniu pączka? Zakaz malowania
farbami w domu? Niedoczekanie. Rodzice wiedzą, że szczęśliwe dzieci to brudne
dzieci. Dawno skończyliśmy z przebieraniem dziecka po każdym upadku na chodniku
i z przejmowaniem się tym, że dziecko nakruszy herbatnikiem na naszą cudowną
wykładzinę. Oczywiście grunt to nie popaść w skrajność, ale zdecydowanie cieszę
się, że coraz mniej nawiedzonych mamusiek uciekających przed bakteriami gdzie
pieprz rośnie.
Czytamy,
czytamy, czytamy
Z tego jestem najbardziej
szczęśliwa. Zarażamy dziećmi czytaniem. Pokazujemy, że książki to okno na
świat, możliwość bycia w dwóch różnych światach jednocześnie. Zaczynamy
przygodę z książkami już od niemowlęctwa, później przechodzimy do picture
booków, aż w końcu uczymy dzieci czytać samodzielnie. Poziom czytelnictwa wśród
dzieci rośnie, widzę to chociażby po dzieciach ze szkoły mojej córki, które
prześcigają się w liczbie wypożyczonych z biblioteki książek.
Przyjaciele
w realu
Uczymy dzieci dbania o
realne więzi. Jesteśmy coraz bardziej otwarci na zapraszanie kolegów i
koleżanek dziecka do naszego domu, ku ogromnej radości naszej pociechy. Coraz częściej
również organizujemy urodziny dla dzieciaków, a nie tylko dla rodziny.
Zgadzacie
się ze mną, że współczesne dzieciaki mogą uważać się za szczęściarzy? Jestem
ciekawa, czy macie podobne spostrzeżenia do moich? Czy może macie inne zdanie
na ten temat?
0 komentarze