Paul Kalanithi - Jeszcze jeden oddech recenzja

by - czwartek, lutego 02, 2017


Dawno żadna książka nie zrobiła na mnie tak ogromnego wrażenia jak "Jeszcze jeden oddech". Śmierć, przemijanie to tematy, których staramy się unikać, udajemy, że nas nie dotyczą. Są gdzieś obok. Zastanawiamy się nad śmiercią i tym co w życiu ważne w sytuacjach trudnych, gdy na przykład ktoś z rodziny choruje lub umiera. Czy można mieć plan na przemijanie? Czy można się z nim pogodzić?



Opis wydawnictwa:
Paul Kalanithi był jednym  z najzdolniejszych amerykańskich neurochirurgów i ogromnym miłośnikiem poezji. W wieku 36 lat, po blisko 10-letniej pracy w charakterze neurochirurga i pod koniec wyczerpującej rezydentury, w momencie gdy Paulem zaczęły interesować się najważniejsze instytuty badawcze i najbardziej prestiżowe kliniki, młody lekarz usłyszał diagnozę IV stadium raka płuc.
W jednej chwili Paul zmienia się z lekarza ratującego życie w pacjenta, który sam podejmuje walkę z chorobą. I zaczyna pisać. Wytrwale, strona po stronie, niezależnie od trudności, jakie przynosiła postępująca choroba.

Zawsze gdy przeczytam świetną, poruszającą książkę, mam ogromny problem z napisaniem recenzji. Jak bowiem oddać w kilku akapitach jej genialność? To trudne. Ta książka dodatkowo spowodowała u mnie lawinę łez, a musicie wiedzieć, że rzadko wzruszam się podczas czytania.

„(…)póki nie umarłem, żyję – nawet jeśli już umieram..”

Wiele było już książek o chorobie, walce z rakiem. Ta książka jest inna. Tutaj lekarz staje się pacjentem, zmienia spojrzenie na chorobę i na leczenie. Czy w takiej sytuacji jest trudniej, a może łatwiej walczyć? Odpowiedź nie jest jasna i jednoznaczna. Książka jeszcze z jednego powodu jest unikatowa. Paul Kalanithi zanim został lekarzem, studiował kierunek związany z literaturą, przeczytał setki klasycznych dzieł. Jego język, styl pisania jest poetycki, inspirujący. Sama książka jest nie tylko zapisem jego przemyśleń, wspomnień, ale również jest spełnieniem marzeń o pisaniu.


„Wyglądało na to, że pewien rozdział mojego życia  został definitywnie zamknięty – może nawet cała książka? Zamiast być uduchowioną postacią, która niesie pomoc w chwilach najtrudniejszych życiowych przemian, znalazłem się wśród zagubionych, zdezorientowanych owieczek. Ciężka choroba nie zmienia życia, ona w jednej chwili całkowicie je niszczy. Nie czułem, że mam do czynienia z objawieniem, oślepiającym rozbłyskiem ukazującym To, Co Naprawdę Się Liczy – miałem raczej wrażenie, jakby ktoś zbombardował szlak, którym dotąd podróżowałem.”

Samą książkę możemy podzielić na dwie trzy części. Pierwsza z nich to zapis wspomnień lekarza z czasów dziecięcych, młodzieńczych, studiów, pracy przed rakiem. Druga to zaś historia jego choroby, walki ale również pogodzenia się z przeznaczeniem. Trzecia część, która szczególnie wyciska łzy to epilog napisany przez jego żonę, w którym pada tyle pięknych i wzruszających słów, że nie sposób zostać biernym. Szczególne znaczenie ma fakt, że książka jest niedokończona, opowieść urywa się, z powodu śmierci Paula. Pokazuje to ulotność życia i to, że nie wiemy kiedy nas zabraknie.

„Jeśli brzemię śmiertelności ciąży nam zawsze tak samo, to czy można się do niego przyzwyczaić?”

Mam wrażenie, że cokolwiek tutaj napiszę, będzie mało ważne i niewystarczające, by oddać ducha i naukę jaka płynie z tej książki. Śmierć nie jest sprawiedliwa, gdyby taka była nie zabrałaby młodego zdolnego lekarza, nie osierociłaby jego malutkiej córeczki.

Właśnie miłość do córki, jest kolejną kwestią, która poruszyła mnie w tej książce do głębi. Oto czytamy jak w ostatnich chwilach życia, Paul leży w szpitalnym łóżku podłączony do aparatu tlenowego, przytula swoją ukochaną 8-miesięczną córeczkę, która nie zdaje sobie sprawy, że to jej ostatnie chwile z tatą, że to ostatni raz kiedy on ją przytula.

Ostatnio cały czas słyszę, że ktoś zapada na raka, że umiera. Tak wygląda życie, jego składową jest również śmierć. Może wiele z Was powie, że nie warto sięgać po książki tak smutne w wyrazie, ale ja uważam odwrotnie. Takie lektury za każdym razem uzmysławiają mi, że trzeba się cieszyć każdą chwilą, nie tracić życia na kłótnie, zazdrość, złe uczucia i że mam cudowne, szczęśliwe życie. To ważna nauka, w czasach kiedy wszyscy gonią za pieniądzem, coraz mniej czasu spędzają z rodziną. Czas się zatrzymać, przytulić dziecko, mówić mu jak najczęściej, że się je kocha. Tak na zapas.

Jeszcze jeden oddech” to najpiękniejsza książka jaką przeczytałam w całym moim dotychczasowym życiu.

Książka bierze udział w wyzwaniu

Podobne wpisy

0 komentarze