Olga Rudnicka – “Do trzech razy Natalie” recenzja



Wspominałam Wam już kilka
razy o tym, jak bardzo lubię książki Olgi Rudnickiej. Połączenie humoru z
wątkiem kryminalnym wychodzi jej po mistrzowsku. Dzisiaj recenzja ostatniej książki
z serii o siostrach Sucharskich: „Do trzech razy Natalie”.

W Międzyzdrojach, uroczej
nadmorskiej miejscowości wypoczynkowej, gdzie zazwyczaj najgorszą plagą są
kieszonkowcy, zostają znalezione zwłoki młodej kobiety. Nikt nie wie, kim była
ofiara morderstwa. W tym samym czasie ktoś włamuje się do pustego pokoju w
eleganckim hotelu. Nie ma żadnych śladów, nic nie ginie. Policja jest bezsilna.
Traf chce, że właśnie wtedy nad polskim morzem odpoczywają siostry Sucharskie.
Nieoczekiwanie mężczyźni ich życia sprawili im zawód, tak więc Natalie
postanowiły uciec z domu. Ale jak długo można leżeć bezczynnie na plaży? I co
robić, gdy z nieba leje się piekielny żar? Siostry na własną rękę zaczynają
prowadzić śledztwo, wchodząc w drogę miejscowym stróżom prawa. Jak to Natalie.
Życie każdej z sióstr od
pierwszej części zmieniło się o 360 stopni. Teraz znowu stają na rozstaju
(każda z innego powodu) i muszę się zdystansować. Uciekają (tak, dobrze
przeczytaliście) na wakacje nad morze i oczywiście jak zwykle wpadają po uszy w
niespodziewane kryminalne tarapaty. Mimo, że siostry się zmieniły, ich
zamiłowanie do wplątywania się w problemy zostało, a nawet przybrało na sile.
Dziewczyny postanawiają toczyć prywatne śledztwo i jak się okazuje znowu są
lepsze niż miejscowa policja. Czy ujdzie im na sucho? Czy odnajdą mordercę?
Za każdym razem gdy
sięgam po Rudnicką jedno wiem na pewno: będzie ubaw. Autorka ma niesamowite
poczucie humoru: niewymuszone i wrodzone, dlatego też tak naturalnie zawiera je
w swoich książkach. Rudnicka bawi się słowem, ale również kontekstami,
sytuacją. Do tego wszystkiego świetnie łączy to 
z intrygą i wątkami kryminalnymi. Rzeczy na pierwszy rzut oka
wykluczające się u niej pasują do siebie jak dwie połówki jabłka.
Jak zwykle akcja jest
zawrotna, siostry zwariowane. Mnóstwo dzieje się w ich życiu prywatnym, co
fajnie widać z perspektywy tych trzech przeczytanych części. Mimo tego, że
kocham Rudnicką muszę ze smutkiem stwierdzić, że to najsłabsza część trylogii.
Nie potrafię nawet wytłumaczyć czemu. Dobrze i szybko mi się czytało, ale
brakowało mi czegoś, choć zupełnie nie potrafię tego nazwać.
Nie oznacza to oczywiście, że kończę z Rudnicką, wręcz przeciwnie, jutro biegnę do biblioteki po kolejną jej ksiażkę.
A
Wy którą część trylogii o Nataliach lubicie najbardziej?
rodzaj: humor/kryminał
wydawnictwo: Prószyński i S-ka