Heather Morris - 'Tatuażysta z Auschwitz' recenzja

by - wtorek, czerwca 19, 2018

Historie obozowe zawsze zostają na dłużej w mojej głowie. Przerobiłam ich dziesiątki, ale za każdym razem przeraża mnie ilość cierpienia, ogrom nieszczęścia i nienawiści. Za każdym razem nie potrafię zrozumieć, dlaczego człowiek człowiekowi potrafił zgotować takie piekło. "Tatuażysta z Auschwitz" nieco różni się od wcześniejszych przeczytanych przeze mnie książek o tej tematyce. To powieść oparta na faktach i życiu Lalego Sokołowa, który w obozie tatuował nowo przybyłych więźniów.

 

 

Lale to młody, przystojny chłopak. Pełen życia i energii. Jego jedyne przewinienie to bycie Żydem. Gdy zostaje wysłany na przymusowe roboty, nie spodziewa się nawet, że trafi do takiego piekła. Jedno jest pewne - Lale przeżyje, przetrwa wszystko - przysiągł to sobie i zamierza zrobić wszystko by danego sobie słowa dotrzymać. 

Od samego początku pobytu w Auschwitz nad Lalem czuwa opatrzność. Trafia na ludzi, którzy doceniają jego wiedzę i doświadczenie. Zupełnie przypadkowo zostaje prawą ręką tatuażysty, który naznacza ludzi przybywających do obozu. Chwilę później to właśnie Lale zostaje osobą w pełni odpowiedzialną za te czynności. Czuje ból i złość, że musi robić innym krzywdę, że musi okrutnie szpecić piękne, kobiece ciała. Wie jednak, że to jedyny sposób, by nie tylko przeżyć w niemieckim piekle, ale również przy okazji pomóc bardziej potrzebującym. Tatuażysta w obozie był traktowany lepiej od pozostałych więźniów. Miał osobny pokój, a co najważniejsze dodatkowe porcje jedzenia. 

Pewnego dnia, Lale tatuuje nieznaną mu dziewczynę. Choć z jej włosów nie zostało nic, choć ubrana jest w obozowe szmaty, Lale w jej oczach widzi cały świat. Zakochuje się bez pamięci, wie, że dziewczyna jest tą, z którą chce być do końca życia. Z czasem Lale i Gita zaczynają się spotykać, między nimi kwitnie uczucie, mimo, że żadne z nich nie jest pewne jutra. 

Czytelnik przygląda się tej zakochanej parze, którą otacza bezmiar zła, stosy martwych ciał. Oboje mają nadzieję na wyzwolenie, jednak boją się wypowiadać tego na głos. Los niejednokrotnie z nich zadrwi: Lale trafi do bloku karnego za szmuglowanie jedzenia, Gita zapadnie na tyfus, jednak zdecydowanie coś lub ktoś nad nimi czuwa.

Czy ta para ma szansę na wspólną przyszłość na wolności? Jak skończy się ta historia? Warto, abyście przekonali się o tym sami.


Nie jest to jednak jedynie opowieść o miłości..
Różnie można podchodzić do historii Lalego. Można uznać go za zdrajcę lub bohatera. Ja wolę go nie oceniać, bo osobiście uważam, że nikt z nas, żyjących w wolności i dobrobycie nie może oceniać wyborów ludzi skazanych na piekło Auschwitz. Czasem trzeba dokonywać wyborów niemoralnych, ale ratujących życie. Tak jak w przypadku Lalego. Mógł przecież nie zgadzać się na bycie tatuażystą, ale czy wtedy by przeżył. Poza tym warto pamiętać, że nie robił wiele dobrego, pamiętał o starych przyjaciołach z bloku, karmił ich, dostarczał leki. Wszystko to sprawia, że Lale to bohater niejednoznaczny i każdy czytelnik pewnie będzie miał o nim własną opinię.

"Tatuażysta z Auschwitz" to bardzo przejmująca książka, ale na pewno nie jest jakąś literacką perłą. Historia Lalego jest niezwykle ciekawa,  autorka sprawnie i obrazowo przedstawia losy swojego powiernika. Do czego się przyczepię? Do zakończenia. Jest lakoniczne, skondensowane, streszczone. A szkoda. Nie po to, czytelnik przeżywa losy tej pary, by na koniec dostać lakoniczne streszczenie przyszłości. 


Książki takie jak "Tatuażysta z Auschwitz" zawsze zapadają w moją pamięć. I choć powstało już mnóstwo tytułów literatury obozowej, uważam, że póki żyją ludzie, którzy byli świadkami tej zbrodni, trzeba o tym mówić i pisać, aby nie pozwolić na to, by historia zatoczyła koło. Bardzo polecam, choć nieco ubolewam nad tym zakończeniem...

Macie w planach ten tytuł?? A może już czytaliście??

Podobne wpisy

0 komentarze