Przemysław Piotrowski - 'Krew z krwi' recenzja

by - wtorek, czerwca 29, 2021

 

Ile jesteś w stanie zrobić dla swojego dziecka? Jak daleko sięga rodzicielskie poświęcenie i czy w ogóle ma jakieś granice? Nad tym właśnie będziemy zastanawiać się czytając "Krew z krwi", najnowszą książkę Przemysława Piotrowskiego, który swoją trylogią o Igorze Brudnym zaskarbił sobie zachwyt tysięcy fanów kryminałów. 

Jeśli czytaliście trylogię o Igorze Brudnym i wysoko uplasowała się na Waszej kryminalnej liście, proszę nie próbujcie w żadnym wypadku porównywać tych historii do najnowszej książki Piotrowskiego. Podejdźcie do "Krew z krwi" z czystą głową, bo to zupełnie inny rodzaj historii, inne emocje i tematyka. Jedno jest pewne - Piotrowski się rozwija, próbuje nowych rzeczy i potrafi grać na emocjach swoich czytelników. Ale od początku...
 
Daniel Adamski to młody ojciec, który próbuje swoich sił w pisarstwie. Ma na koncie kilka kryminałów, które czytelnicy przyjęli dobrze, ale do bestsellerów im daleko. Najważniejszy jednak dla Daniela jest jego syn, którego kocha nad życie (dosłownie) i, o którego będzie walczył jak tygrys. Ukochany synek walczy ze złośliwym nowotworem, a na dodatek postępującym SMA. Na drodze do zdrowia stoi przeszkoda: ogromne pieniądze, które są poza zasięgiem ojca.  Maluch, który powinien chodzić do przedszkola i bawić się w piaskownicy, nieludzko cierpi po chemioterapii i walczy z całych sił, by odzyskać zdrowie. Między ojcem i synem jest niezwykła więź, relacja, która zagra na uczuciach czytelników i która ma podłoże również w tym, że ojciec wychowuje chorego malucha sam. 

Fabuła przyspiesza, gdy okazuje się, że doszło do morderstwa. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że morderca posłużył się sposobem zbrodni żywcem wyjętym z książki naszego głównego bohatera. Z czasem pojawiają się kolejne ofiary, a morderca zmusza Daniela do pisania kolejnej książki, pod groźbą dalszego mordowania. Życie Daniela zacznie przypominać rollercoaster, ale oczywiście nie zdradzę Wam nic więcej! Ani mi się śni. Powiem jednak za to, że najnowsza książka Piotrowskiego to coś, czego absolutnie nie da się odłożyć.

Autor nie tylko w mistrzowski sposób buduje napięcie, dawkuje emocje, które kumulują się w idealnym momencie, ale również w niezwykły sposób pokazuje rodzicielską miłość, poświęcenie i więź, która możliwa jest wyłącznie między dzieckiem a rodzicem! Jest jednak jeszcze coś, co bardzo mi się w tej książce podobało! Przemysław Piotrowski obnaża bezlitosny świat literatury, działania rynku książkowego i wydawniczego, gdzie liczą się cyfry i nazwiska. Tyle różnych wątków, tyle skrajnych emocji i jedna świetna książka, która zaskakuje zakończeniem i udowadnia, że dla dziecka jesteśmy w stanie zrobić wszystko!



Podobne wpisy

0 komentarze