Pasją dzieci nie wykarmię...

by - niedziela, marca 24, 2019

Gdy podczas spotkań ze znajomymi wchodzimy na temat zarobków, wstydzę się odezwać. Trochę wstyd przyznać, że można zarabiać tyle co ja i moje koleżanki i koledzy po pięciu latach studiów, podyplomówkach, ciagłym samokształceniu  i mając tak dużą odpowiedzialność za swoich podopiecznych...

Choć kocham swoją pracę, to powiedzmy sobie szczerze, pasją moich dzieci nie wykarmię.

 

"Jak Ci źle, to se zmień" - nie zliczę ile razy to słyszałam. Kolejny ulubiony tekst osób, które komentują narzekania nauczycieli to: "Ile Wy pracujecie!? Macie wakacje, ferie i jeszcze Wam mało?". A jakie jest Twoje zdanie?

Nie raz nosiłam się z zamiarem napisania tutaj tekstu o mojej pracy, ale zawsze dochodziłam do wniosku, że nikogo to nie interesuje, że przecież rzadko dotykam spraw związanych z życiem prywatnym... A może jednak warto to zmienić, tym bardziej w obliczu przyszłego strajku?

 Niewiele osób to rozumie, ale nauczyciel ma wiele wspólnego z lekarzem, policjantem, czy strażakiem. Te zawody są związane z powołaniem, pewną misją, którą nosi się w sobie.  Coraz więcej osób z zawodu nauczyciela ucieka z powodu  śmiesznych zarobków, bo jak usłyszałam ostatnio od koleżanki, z którą studiowałam pedagogikę i nie pracuje w zawodzie "Więcej ja z palcem w nosie na słuchawce w call center wyciągam". Kurtyna! Uciekają, bo nie mają innej opcji! Ostatnio przeczytałam komentarz nauczycielki na Facebooki, że ma dość kupowania w Biedronce najtańszych bułek, żeby wystarczyło na inne rzeczy. 

Ludzie z misją zostają, trwają i każdego dnia dają w pracy z siebie wszystko, co mogą. A nie jest to praca łatwa. Jeśli komuś się wydaje, że jest inaczej, zapraszam na jeden dzień próby. Mamy jednak nadzieję, że w końcu zostaniemy docenieni i choć w pewnym stopniu zrozumiani. 


Gdy idziesz się na studia pedagogiczne, w głowie masz ideały i cudowną wizję przyszłości, gdzie jesteś uśmiechniętym, zmotywowanym nauczycielem, który jest genialny w tym co robi Lubią Cię dzieci i rodzice. Nagle Twój wykładowca mówi: "Jeśli chcecie godnie żyć, znajdźcie sobie bogatego męża, inaczej może być ciężko". Wtedy myślisz, że to żart, jednak już pierwsze miesiące pracy w zawodzie przecierają Ci oczy i zdajesz sobie sprawę, że to nie był jedynie czarny humor profesora... I choć w MEN twierdzi, że zarabiamy 5800zł brutto, zapewniam, że żadna/żaden z nas nie widział takich pieniędzy na oczy.




Boli mnie ogromnie to, gdy czytam komentarze na forach, pod artykułami, gdzie wylewane jest na nas wiadro pomyj. Ludzie niezwiązani z zawodem, rodzice mówią o nas: nieroby i nieuki.  Tymczasem, niejednokrotnie to właśnie My jesteśmy jednymi z najważniejszych osób w życiu Twojego dziecka. Brzmi idiotycznie? Niejednokrotnie, to właśnie wychowawcy, ulubionemu nauczycielowi, pedagogowi Twoje dziecko zwierzy się z tego, co go martwi i boli.. To nam ufa i wie, że zrobimy wszystko, by mu pomóc! Chcesz, czy nie, taka jest prawda!

Tak, liczba godzin dydaktycznych, które ma do przepracowania nauczyciel to 18 tygodniowo. Jednak to jedynie czas, jaki spędzamy na lekcji z dziećmi. Dodajcie do tego rady pedagogiczne, wycieczki, zebrania, sprawdzanie klasówek, zeszytów, pisanie opinii do poradni psychologiczno-pedagogicznych i wiele innych obowiązków, jakie na nas ciążą. Z badań wynika, że nauczyciel pracuje średnio 47 godzin tygodniowo. Zdecydowanie na zasługujemy na miano nierobów, nie pozwolę,  by nas tak nazywano!


Jako rodzic chcesz dla swojego dziecka jak najlepiej. Chcesz, by osiągnęło w życiu jak najwięcej, spełniało marzenia, żyło w dostatku, było szczęśliwym człowiekiem. Twoje dziecko spędza w szkole większą część dnia: tam zdobywa wiedzę, poznaje kolegów, wychodzi na wycieczki, uczy się współpracy w grupie. Powinno więc zależeć Ci, by nauczyciele, którzy go uczą byli osobami pełnymi motywacji, inspirującymi! Jeśli jednak nauczyciel będzie musiał pracować w dwóch szkołach (zdarza się to często) lub po godzinach dawać korepetycje, by godnie żyć, bądź pewny, że będzie sfrustrowany i wypalony. Motywacja do pracy to nie tylko pasja, ale również  godne pieniądze, które pozwolą cieszyć się tą pracą. Pasją naszych dzieci nie wykarmimy...

Nauczyciele od lat uważali są za bardzo niesolidarną grupę zawodową. Ten rok jednak pokazuje, że w końcu coś się ruszyło i w końcu nasz głos stał się słyszalny! Pod jednym z postów na FB dotyczących akcji protestacyjnych nauczycieli, przeczytałam komentarz oburzonego rodzica, w którym można było przeczytać, że forma protestu jaką było pójście na zwolnienie lekarskie jest niedopuszczalna, bo cierpią na tym dzieci. Takie głosy są słyszalne także w perspektywie kwietniowego ogólnopolskiego strajku: bo egzamin, bo dzieci, bo rodzice... Pomyślmy jednak logicznie, zawsze ktoś traci, na tym polega strajk.  Gdy na autostradzie strajkowali rolnicy, cierpieli kierowcy samochodów, gdy strajkowali lekarze, tracili pacjenci, a gdy policjanci, całe społeczeństwo.  Z drugiej strony, coraz częściej słyszę słowa otuchy, zrozumienia i wsparcia ze strony rodziców. Coś zdecydowanie się zmienia w sposobie myślenia, i oby tak było dalej, bo inaczej za jakiś czas rąk do pracy będzie brakowało...

Kocham moją pracę i tak jak moje koleżanki i koledzy, każdego dnia dajemy z siebie wszystko, by wykształcić fajnych, młodych ludzi. Jedyne czego nam brakuje to godnych zarobków, a nie jałmużny.....






 

Podobne wpisy

0 komentarze