Dan Brown - 'Początek' recenzja

by - sobota, listopada 04, 2017



Dan Brown, autor takich bestsellerów jak "Kod Leonarda da Vinci", czy "Anioły i demony" kazał długo czekać swoim fanom na kolejne przygody profesora Roberta Langdona. Czy było warto?? Chętnie opowiem Wam o mojej opinii na temat najnowszej książki autora, "Początek".



Czasem w żartach mówię, że czytelnicy książek dzielą się na trzy grupy: 
-na tych, którzy nie czytaja Browna bo wolą inne gatunki literatury
- tych, którzy mówią, że Brown jest fe i to zwykła komercha, a potem pożerają strony jego powieści pod kołdrą, tak by nikt ich nie przyłapał
- oraz tych do których należę również ja, czyli fanów, którzy wszem i wobec mówią światu, że jego książki są po prostu genialne! 

Zanim zacznę, pisać o "Początku", zadam pytanie: do której grupy zaliczasz się TY?

 Tym razem Robert Langdon udaje się do Hiszpanii, gdzie jego były student oraz serdeczny przyjaciel Edmund ma zamiar przedstawić swoje najnowsze odkrycie, które ma zmienić świat. Otóż naukowiec prawdopodobnie odpowiedział na dwa fundamentalne pytania, które ludzie zadają sobie od zarania dziejów: Jak powstała ludzkość? oraz Dokąd zmierzamy?


Przed wyznaczoną prezentacją Edmond opowiedział o swoim odkryciu trzem najważniejszym przywódcom świata duchowego. Czy to była dobra decyzja? Chyba nie do końca, bo w kulminacyjnym momencie prezentacji, naukowiec zostaje zabity i tym samym świat i nadal nie zna odpowiedzi na pytania, które od tak dawna trapią ludzi.

Pewnie domyślacie się, że to właśnie Robert Langdon, wraz z piękną kobietą u boku postanawia odnaleźć komputer osobisty Kirscha i dokończyć dzieło swego przyjaciela. Jaki związek ze sprawą ma przyszły książę Hiszpanii? Kto zamordował naukowca? I wreszcie, co właściwie odkrył znany futurysta i zagorzały ateista?


Jak zwykle u Dana Browna, czytelnik szybko wciąga się w fabułę i naprawdę nie jest w stanie oderwać się od książki, a jeśli okazuje się, że jednak musisz bo dziecko wisi Ci na nogawce, to i tak marzysz, by w końcu wieczorem po ogarnięciu domu, znowu zanurzyć się w książce. 

Dan Brown tym razem przenosi nas do gorącej Hiszpanii, do Barcelony oraz Bilbao, gdzie roi się od dzieł sztuki, i ukrytych symboli. Poznajemy świat Williama Blake'a oraz Gaudiego i totalnie w nim przepadamy. Na co dzień w ogóle nie interesuje się sztuką, a za każdym razem gdy czytam książki Browna, non stop odpalam wujka Google by sprawdzić kolejne obrazy, budynki. Facet potrafi sprzedać bakcyla!


Można czepiać się, że autor powiela schematy z poprzednich książek, ale po co to robić, skoro każda historia jest zupełnie nowa i świeża i wciąga tak samo genialnie jak każda poprzednia? Ja po lekturze "Początku" nie mogę się już doczekać kolejnej powieści Browna, choć wiem, że pewnie znowu będzie mi dane czekać kilka kolejnych lat! Uważam, że absolutnie nie ma się czego wstydzić, czytając Browna, bo budzi on w nas ciekawość, kreatywność i chęć poznawania świata. Czy nie jest to piękne?


 
"Miłość pochodzi z innego wymiaru.Nie możemy jej wytworzyć na żądanie ani sobie podporządkować,gdy się pojawi.Miłość nie jest naszym wyborem."


"Istoty ludzkie ewoluują-oznajmił.Stajemy się gatunkiem hybrydowym,fuzją biologii z technologią.Te same narzędzia,które dziś funkcjonują poza naszym ciałem ,jak smatrfony,aparaty słuchowe,okulary korekcyjne i większość lekarstw,za pięćdziesiąt lat zostaną zintegrowane z naszym organizmem w takim stopniu,że nie będziemy już mogli uznawać się za Homo sapiens."


Macie na koncie jakieś książki Browna? Czy znacie wyłącznie ekranizacje jego powieści??

 


 

Podobne wpisy

0 komentarze