Dziś w planach miałam napisanie recenzji książki młodzieżowej autorstwa mojego kochanego Davida Walliamsa - "Mały Milidarder" jednak dzień obfitował w różne atrakcje i w tej chwili jestem wykończona i nie mam totalnie weny. Stwierdziłam więc, że podzielę się z Wami smakami dzieciństwa i pokażę przepis na najsmaczniejsze ciasteczka pod słońcem, które w naszej rodzinie nie mam pojęcia czemu nazywane są "ciasteczkami warszawskimi". Zapraszam!
Gdybym miała wymienić deserowe smaki mojego dzieciństwa bez zastanowienia powiedziałabym: ciasto drożdżowe mojej babci, oraz blok czekoladowy i ciasteczka warszawskie mojej mamy. Dzisiaj dzielę się więc z Wami tym przepisem i jestem ogromnie ciekawa, czy w ogóle znacie ten smakołyk!?
ciasteczkowy spód:
30 dag masła
2 szklanki mąki
3 żółtka
2 łyżki cukru pudru
szczypta soli
Mąkę mieszamy z tłuszczem, dodajemy żółtka, cukier i szybko zagniatamy. Kulę ciasta owiniętą w folię spożywczą wkładamy na godzinę do lodówki. Ciasto po schłodzeniu wałkujemy na grubość około 4mm i wykrawamy kółeczka szklanką lub angielką (w zaleźności jakies wielkości chcemy mieć ciasteczka).
beza:
3 białka
20 dag cukru pudru
Do ubitych białek dodajemy cukier puder i miksujemy w jednym kierunku. Beza ma być gęsta, aby nie spłynęła z ciastek. W razie czego dodajcie więcej cukru niż jest w przepisie.
Smarujemy ciastko bezą i układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Uwaga! Trzeba zachować odległośc kilku centymetrów między ciasteczkami.
Piec w około 150 stopniach, aż beza się nie zarumieni.
My uwielbiamy przekładać ciasteczka dżemem z czarnej porzeczki, który sprawia, że nie są aż tak słodkie.
Z jednej porcji wychodzi naprawdę sporo ciasteczek, ale są one tak pyszne, że pewnie i tak długo nie utrzymają się w Waszych domach. Sami zobaczice, jak wcina je nasz Ciasteczkowy Potwór, Michasia!
Czy w Waszych domach znane są te ciacha? Jeśli tak, to pod jaką nazwą?
0 komentarze