Dziennik lekcyjny. Książka do zabawy w szkołę
Kim pragną być w przyszłości Wasze dzieci? Strażakiem? Modelką? Lekarzem? A może nauczycielem? Dziś pokażę Wam gadżet, który od dobrego tygodnia zajmuje moją starszą córkę na długie godziny. Co to takiego? „Dziennik lekcyjny. Książka do zabawy w szkołę”
Cofnijmy się w czasie do
naszego dzieciństwa. Nie wiem jak Wy, ale ja kochałam zabawę w szkołę. Gdy
tylko odwiedzały mnie koleżanki uskuteczniałyśmy nauczanie pluszaków i lalek.
Pamiętam, że moja mama nawet przyniosła mi kiedyś prawdziwy dziennik, to był prawdziwy
szał. Teraz moja córka uwielbia zabawę w nauczyciela, a książeczka od
wydawnictwa Centrum Edukacji Dziecięcej, daje mnóstwo frajdy i posiada wiele
ciekawych rozwiązań. Ale sami po kolei zobaczcie.
Prawa
i obowiązki ucznia
Zaraz na początku dziennika
mamy spis praw i obowiązków ucznia. Dzieci dowiedzą się z niego, że uczeń musi
znać oczekiwania nauczyciela, że ma prawo pytać, gdy czegoś nie rozumie, że
trzeba dbać o przedmioty i sprzęty należące do szkoły. To świetny pomysł, by
uczulić dzieci na te wszystkie ważne sprawy. Gdy w czasie zabawy, to one stoją
na miejscu nauczyciela, być może prawa i obowiązki będą dla nich bardziej
czytelne i jasne.
Patron
szkoły
Każda szkoła ma swojego
patrona. Autorzy dziennika tłumaczą w jaki sposób wybrać odpowiedniego patrona
i dają dzieciom dowolność w jego wyborze. Moja córka zdecydowała się na Marię
Konopnicką, czyli patronkę szkoły do której Zuzia uczęszcza.
Plan
lekcji i oceny
Jedna z ważniejszych
rzeczy w każdej szkole. Co najlepsze dzieci same decydują ile godzin
poszczególnych przedmiotów będzie w ich klasie. Moja Zuźka ustaliła aż 6 godzin
w-f tygodiowo oraz 5 godzin matematyki, co bardzo mnie zdziwiło bo do tej pory
średnio przepadała za tym przedmiotem.
Kilka stron dziennika
poświęconych jest oczywiście na wstawianie ocen i obecności uczniom.
Realizowane tematy lekcji
Musiało tutaj się to
znaleźć. Dzieci muszą wykazać się kreatywnością i znajomością konkretnych
zagadnień wypełniając tabelki na temat realizowanych tematów lekcji. Na pewno
skorzystają z wiedzy zdobytej dotychczas
w szkole jako uczniowie.
Scenariusze
lekcji
Autorzy dziennika
przygotowali po jednym scenariuszu lekcji z każdego przedmiotu. Dzieci widzą
dzięki temu, że nauczyciel przed zajęciami musi się przygotować, pomyśleć w
jaki sposób chce zrealizować temat, a później trzymać się swojego planu.
Hospitacje
Czyli największa zmora
każdego nauczyciela. Dzieci z tej części dziennika dowiedzą się jak należy się
zachowywać, gdy ocenia się innego nauczyciela i gdy samemu jest się ocenianym.
Poza tym mali nauczyciele mają do wypełnienia raport z odbytej hospitacji.
Oprócz tego, o czym przed
chwilą pisałam w dzienniku znajdziecie o wiele więcej: plan zielonej szkoły,
scenariusz akademii, dyplomy do uzupełnienia, czy świadectwa na koniec roku
szkolnego.
Dzięki temu wszystkiemu,
każde dziecko może poczuć się jak nauczyciel i choć na kilka dni przenieść się
na drugą stronę ławki. Mimo, że moja Zuza nie chce w przyszłości wykonywać
mojego zawodu (marzy by być projektantką mody), to jednak z ogromną ochotą
wypełnia dziennik i uczy swoich wyimaginowanych uczniów. Przeprowadza lekcje,
czyta na głos czytanki, tłumaczy zadania matematyczne. Patrzę na to z boku z
ogromną przyjemnością.
Co myślicie o takim
dzienniku? Czy Wasze dzieci byłyby z niego zadowolone? Czy bawią się w szkołę?
O jakim zawodzie marzą?
0 komentarze