Erich Kästner – “Emil i detektywi” recenzja



Z twórczością Ericha
Kastnera spotkałyśmy się po raz pierwszy przy okazji książki „Mania czy Ania”,
która skradła zarówno serce mojej 9-letniej córki, jak i moje. Dzisiaj mamy
okazję napisać Wam kilka słów o kolejnej genialnej książce tego samego autora,
„Emil i detektywi”.

Uwaga! Ta książka mogła
wcale nie powstać. Otóż, w pierwszej jej części Kastner opowiada czytelnikom w
typowy dla siebie, malowniczy sposób, że miał zupełnie inny pomysł na książkę.
Miała być ona opowieścią o południowych morzach, w każdym razie o czymś
zupełnie egzotycznym. Plany jednak się zmieniły, bo Kastner spotkał na swojej
drodze człowieka, który powiedział mu, że trzeba pisać o tym, na czym zna się
najlepiej… 
Tym razem autor bohaterem
książki ustanowił chłopca z małego miasteczka, Emila. Emil mieszka z mamą,
ledwo wiążą koniec z końcem. Mama bardzo dużo pracuje, Emil nie raz jej pomaga.
Jest grzecznym i poukładanym chłopcem, stara się nie dokładać mamie zmartwień.
Akcja książki dzieje się
podczas wakacji. Mama Emila ma mnóstwo pracy, więc postanawia wysłać go na
tydzień do Berlina, gdzie mieszka jego babcia i kuzynka. Emil nie był do tej
pory w stolicy Niemiec, na dodatek ma tam dotrzeć sam, pociągiem. Mama
przekazuje mu pieniądze dla babci oraz kilka upominków.
W pociągu rezolutny Emil
obiecuje sobie, że nie zaśnie, że będzie odpowiedzialny i pieniądze pozostaną
bezpieczne (tym bardziej, że wiedział jak wiele trudu zadała sobie mama, by je
zaoszczędzić). Postanawia więc włożyć je do kieszonki na piersi, na dodatek
przypiąć je szpilką. W przedziale nasz bohater poznaje dziwnego pana w meloniku,
który opowiada jakieś niesamowite historie. Nagle Emil zasypia, a gdy się budzi
nie ma ani pieniędzy ani dziwnego pasażera z przedziału. Wysiada więc z pociągu
i postanawia dopaść go sam. Mały chłopiec w wielkim mieście czuję się
zagubiony, lecz ma sporo szczęścia, bo na swojej drodze spotyka wielu
życzliwych ludzi, którzy chętnie mu pomagają. Najważniejszą jednak rolę odegra
w całej historii grupka chłopców, którzy tak bardzo przejęli się historią Emila
i złodzieja, że postanawiają my pomóc i zabawić się w prawdziwych detektywów. Czy
Emilowi i zaprzyjaźnionym detektywom uda się schwytać złodzieja? Czy dorośli
uwierzą, że pan w meloniku rzeczywiście ukradł pieniądze? Czy Emilowi uda się w
końcu trafić do babci? Warto się o tym przekonać samodzielnie!

Obecnie cały świat czyta
Martina Widmarka i jego powieści o Lasse i Mai, ale warto pamiętać, że już
wcześniej powstawały podobne książki. „Emil i detektywi” to cudowna, pełna
pozytywnych emocji powieść, która ma do zaoferowania bardzo wiele: mądre
przesłanie (uczy o mocy przyjaźni,
współpracy, wadze uczciwości w życiu człowieka
), szybką akcję, wciągającą
fabułę. Sam bohater to chłopiec, którego po prostu nie da się nie lubić. Owszem
jest poukładany i spokojny, ale jednocześnie lubi przygody i jest bardzo
kreatywny.
„Emil i detektywi” to idealna
lektura na wakacje. Na dodatek format książeczki jest niewielki więc spokojnie
zmieści się nawet do maksymalnie upchanej walizki. Książkę podobnie jak w
przypadku „Mani czy Ani” ozdabiają cudownie ilustracje Joanny Rusinek. Warto
dodać również, że książka jest również dostępna w formie audiobooka, czytanego
przez mistrza słowa Piotra Fronczewskiego.
Swoją drogą jestem bardzo
ciekawa, czy twórczość Ericha Kastnera pamiętacie z dzieciństwa, a może jest
dla Was ona zupełną nowością?