Przemysław Borkowski - "Hotel Zaświat"
Poznajecie tego pana w
okularach na zdjęciu obok? Na pewno. To jeden z członków chyba
najpopularniejszego kabaretu w Polsce. Kabaretu Moralnego Niepokoju. Może
nie
będę zbyt miła, ale według mnie Przemek Borkowski z całego zespołu jest
najmniej śmieszny… Nie wiem czy też tak uważacie? Po przeczytaniu „Hotelu
Zaświat” znalazłam jednak dla
niego alternatywne całoetatowe zajęcie. Otóż, według mnie zdecydowanie na
poważnie powinien zająć się pisaniem.
Krzysztof, bohater
powieści wraca po latach do rodzinnej miejscowości, by sprzedać dom, w którym
się wychował. Tak sielska dawniej kraina lat dziecinnych nie jest już jednak
taka jak kiedyś. Powoli ukazuje swoje inne, groźne i mroczne oblicze. Świat,
który zapamiętał z czasów dzieciństwa, zmienił się i zdegradował. Powrót do
niego nie jest już ani przyjemny, ani bezpieczny, a kolejne wydarzenia
popychają bohatera w kierunku tajemnicy, której wcale nie ma ochoty poznawać…
Jaką tajemnicę kryje jego rodzinna miejscowość?
Jestem osobą strachliwą.
Z chęcią czytam kryminały, lecz unikam horrorów (tych książkowych jak i
filmowych). Człowiek jest jednak tak skonstruowany, że ma w sobie jakąś, taką
naturalną potrzebę lęku. To właśnie stało się przyczyną sięgnięcia po tą
książkę.
Już w pierwszym rozdziale
zaczyna wiać grozą. Sielska kiedyś miejscowość jawi się Krzysztofowi jaki
ponura, zapomniana przez Boga. Na dodatek dzieją się dziwne rzeczy: bohater
znajduje ludzką rękę, później w lesie natrafia na dziwnego jegomościa. Poza
tym, w wiosce każdy unika tematu i zbywa mężczyznę.
Z kolejnymi rozdziałami
robi się coraz ciekawiej. Nie chce zdradzać Wam fabuły, nie po to w końcu są
recenzje…
Książka oprócz tego, że w
sobie dużą dozę mroku i tajemnicy jest zwyczajnie wciągająca. To dosyć dziwne.
Dlaczego? Otóż „Hotel Zaświat” nijak
nie charakteryzuje się wartką akcją. Tutaj wszystko dzieje się powoli.
Zazwyczaj gdy trafiam na taką książkę, szybko ją odkładam, bo zwyczajnie
przysypiam. Tutaj ta opieszałość komponuje się
z fabułą i zupełnie mi nie przeszkadza.
Warto dodać, że główny
wątek nie zabiera całej treści książki. Autor dodaje również kilka ciekawych
historii, które zgrabnie wplatają się w całość. Mamy tu nieco makabryczną
powieść Karp Ludojad, bądź opowieść
o tajemniczych badaniach Aleksandra von
Haggisa. Nie każdemu taka wielowątkowość może przypaść do gustu, lecz mi
osobiście zupełnie nie przeszkadzała.
Mimo, że książka tak jak
już wcześniej wspomniałam jest thrillero-horrorem z założenia, to Borkowski
(podświadomie bądź nie) wplata w dialogi mnóstwo charakterystycznego dla
kabaretu humoru. Osobiście takie zabiegi bardzo mi się podobały, wręcz
niejednokrotnie rozładowywały mroczną atmosferę.
Podsumowując, Hotel Zaświat to kawał dobrej książki.
Mroczna i tajemnicza opowieść na pewno idealnie nada się na długie zimowe wieczory.
Odkryjcie tajemnicę tej małej miejscowości razem z bohaterem powieści.
A i znalazłam tutaj
bardzo dobry cytat, którym muszę się z Wami podzielić.
„Życie, jeśli tylko dać mu szansę,
zawsze potrafi wygrać ze śmiercią. A może to śmierć jak każdy drapieżca, gdy
widzi, że jej ofiara walczy dostatecznie zaciekle, przezornie się wycofuje. Wie
przecież, że kiedyś, prędzej, czy później jej czas i tak nadejdzie. Wystarczy
tylko leżeć w trawie i czekać”
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuje wydawnictwu
7 komentarze