Katarzyna Bonda - "Lampiony" recenzja
Nie da się ukryć, że Łódź to specyficzne miasto. Wielu
obraziło się, gdy Bogusław Linda nazwał je „miastem meneli”. Jednak jak się z
tym nie zgodzić, kiedy już od 7 rano w każdej bramie na Śródmieściu stoją
panowie z Małym Mocnym lub innym wysublimowanym trunkiem? Warto jednak
zrozumieć, że cały ten zastęp smutnych panów z butelką, to spadek po upadku
Łodzi włókienniczej… Przyszłość dla mojego miasta jednak maluje się w jasnych
barwach. Łódź odżywa, staje się kolorowa i piękna. Nie jest już utożsamiana
wyłącznie z Piotrkowską czy z Manufakturą. Cieszę się niezmiernie, że moja
ukochana autorka wybrała właśnie Łódź na miejsce akcji swojej najnowszej
powieści.
Sasza Załuska,
profilerka, którą znamy już z poprzednich książek Bondy, tym razem zostaje
wysłana do Łodzi, by pomóc tamtejszej policji dopaść sprawę masowych podpaleń.
Dziwna sprawa, ale w Łodzi dzieje się jeszcze więcej podejrzanych spraw. Ataki
na bezdomnych, eksplozji, przypominających samobójcze wysadzenia islamistów.
Kto za tym stoi? Czy to jedna i ta sama osoba? To musicie sprawdzić sami!
Zanim zabrałam się za „Lampiony”
trochę pogrzebałam i skusiłam się na przeczytanie kilku recenzji. Tak, żeby
rozeznać się w temacie. Sporo było głosów, że książka nie jest tak dobra, jak
pozostałe itd. Po lekturze, stwierdzam, że absolutnie nie zgadzam się z taką
opinią. Książka trzyma bondowski poziom, a może nawet jest lepsza. Kilka dni
temu napisałam na Instagramie, że chyba zrozumiałam, czemu wiele osób nie ocenia
jej najlepiej…
Katarzyna Bonda musiała
nieźle zaznajomić się z Łodzią. Poznała jej tajemnice. Dosłownie. Pisze ona
tak, jakby mieszkała tutaj od dzieciństwa. I to jest właśnie szkopuł. Dla osób,
które nie są STĄD, ciężko wgryźć się w
łódzki klimat, bo teksty typu Stajnia Jednorożców, krańcówka, siajowo są dla
nich jak suahili. Tylko obcując z tym dziwnym miastem wiesz, w której bramie na
Ogrodowej spotkasz najwięcej meneli, gdzie jest Park Śledzia i czemu lepiej nie
wychodzić po zmroku na Abramkę. Bonda wchłonęła Łódź całą sobą i pokazuje to na
każdej stronie tej książki.Zresztą zobaczcie, co sama autorka piszę w części dla Czytelnika.
Dobrze, przejdźmy dalej.
Otóż w „Lampionach” jak zwykle, Bonda stawia na wielowątkowość. Mamy tutaj nie
tylko sprawę tajemniczych podpaleń i eksplozji. Znajdziemy tu również wątek
dewelopera, który czyści kamienice z ich mieszkańców, temat nietolerancji wobec
innych religii. Wiele dzieje się również w życiu Saszy. Ilość wątków zupełnie
nie zaburza czytania. Owszem dzieje się wiele, ale to w końcu kryminał, nie
może się więc on ciągnąć jak flaki z olejem.
"Nie
spotkałem jeszcze chuja z Łodzi. Cwaniaka, zakapiora – tak. Prezesa pijaka.
Kilku jebaków też. Ale żadnego tchórza. Nie dygacza".
Ogromnie cieszę się, że
Łódź doczekała się opisania w takiej książce. Została zrozumiana i
rozgrzeszona. Wreszcie nie zostaliśmy powaleni na łopatki, ale z drugiej
strony, nie zostaliśmy też wychwaleni pod niebiosa. Bonda w podeszła do tematu,
do historii miasta w sposób inteligentny i holistyczny. Nie żałowała gorzkich
słów, ale przynajmniej były one szczere. Spojrzała na Łódź z nadzieją na przyszłość,
widząc, że ma ona w sobie wiele potencjału, a młodym ludziom potrafi wiele
zaoferować. W imieniu wszystkich Łodzian, dziękuje Pani Kasiu za tą książkę.
Jest genialna, wciągająca i mega inteligentna. Brawo.
Nie będę Was tu dalej nudzić zachwytami. Po prostu pokażę kilka moich ulubionych cytatów.
"- Nie ma kobiet idealnych - obruszył się Cybant.
- Pewnie - zgodziła się Hanna. - Są tylko takie, które swoje wady
potrafią zasłonić biustem. I te, które tych walorów nie mają, więc są
zmuszone być bystre."
"Załuska sadziła, że Łódź jest szara.
(…) Dziś, kiedy Załuska widziała ją bez ozdób opustoszałą i wciąż
ospałą, patrzyła na morze czerwieni. Cegła starych, rozsypujących się
zakładów, nowiutka klinkierowa odrestaurowanych budowli i karminowe
tynki odnowionych pałacyków. Nawet bazgroły na murach zwykle były w tym
kolorze: “ŁKS nie czyta książek”; “Całuj mnie Boguś w dupę – Tuwim”;
“ŁKS Limanka życzy wesołych świąt i 100 latek na dodatek”.
- Pewnie - zgodziła się Hanna. - Są tylko takie, które swoje wady potrafią zasłonić biustem. I te, które tych walorów nie mają, więc są zmuszone być bystre."
0 komentarze