Kler, czyli grzechy główne Kościoła

by - czwartek, października 25, 2018

Chyba żaden film od bardzo dawna nie wywołał takiej szerokiej dyskusji i zamieszania. 4 miliony widzów w niecały miesiąc! To niesamowita liczba, prawda? Kler choć rodzi wiele kontrowersji, zdecydowanie warto obejrzeć, bo to bardzo ważna pozycja w polskiej kinematografii. Byliście? Widzieliście?

 Najnowszy film Wojtka Smarzowskiego to gorący temat. Padały zarzuty o atakowanie Kościoła, o wrzucanie wszystkich księży "do jednego wora". Spora grupa osób zadeklarowała, że na film zwyczajnie nie ma zamiaru się wybrać. Dlaczego? Według mnie ze zwykłego strachu przed tym, że Smarzowski pokazuje wszystkie grzeszki jak na dłoni, nie uznając półśrodków. To strach, który wynika z przekonania, że poglądy tych osób są niezaprzeczalnie prawdziwe, a cały Kościół jest dobry i miłosierny... To w końcu strach przed stanięciem z prawdą twarzą w twarz...

  

Każdy film Smarzowskiego wywołuje społeczne emocje, skrajne emocje. Reżyser specjalizuje się w tematach trudnych i odważnych (takich, które inni omijają, ze strachu przed wywołaniem burzy). Smarzowski burz się nie boi, a ludzie to doceniają. Ja osobiście każdy jego film muszę przepracować, kilka dni non stop chodzi mi po głowie, przed oczami widzę pojedyncze kadry, które kołaczą się gdzieś w podświadomości. Po jego filmach wychodząc z sali kinowej, nie da się od razu wrócić do normalności i dajmy na to, iść prosto na imprezę. Trzeba dojść do siebie i dać głowie odpocząć, co czasem bywa trudne, tym bardziej jeśli ma się małe dzieci, a przed chwilą na ekranie oglądaliśmy akty pedofilii...


"Oto wielka tajemnica wiary, złoto i dolary"
 

Kler to historia czterech księży, z różnych środowisk. Łączy ich jedno: żaden z nich święty nie jest... Smarzowski przedstawia obraz Kościoła grzesznego, pełnego dewiacji, uzależnień, pychy. Czterej główni bohaterowie idealnie to, co w Kościele najgorsze. W przypadku Kukuły, granego przez Jakubika oraz Lisowskiego, granego przez mistrzowskiego Braciaka, w grę wchodzi ogromny wpływ traum wyniesionych z dzieciństwa. Doświadczenia te wpływają na ich dorosłe życie i zachowania. O tyle, o ile Jakubik w końcu rozumie swoje grzechy i żałuje swoich uczynków, o tyle Lisowski jest zepsuty do cna i martwi się jedynie o swoje dobro. Dla mnie bardzo ciekawą postacią był grany przez Roberta Więckiewicza, Trybuła. Ksiądz alkoholik z małej wsi, który stale zbiera w czasie mszy na rynny do Kościoła. Gdy w końcu jeden z parafian daje je w darze, ten jest wściekły, bo nie o to chodzi żeby skończyć zbieranie, ale o to, żeby zbierać... Trybuła zdecydowanie nie żyje w celibacie. Ma romans z młodą gospodynią (Joanna Kulig), która z czasem ma dość ukrywania się i życia z wiecznie zapitym księdzem. Wspomniana trójka jest jednak niczym anioły w porównaniu z arcybiskupem Mordowiczem (jakże wymowne nazwisko, prawda?), którego gra Janusz Gajos. Mordowicz to czyste ucieleśnienie zła. Jest bezwzględny, skorumpowany. To wilk w owczej skórze. 

Wszystkie cztery kreacje są metaforą problemów Kościoła: pedofilia, alkoholizm, łamanie celibatu, korupcja, układy i układziki. W mediach spotkałam się z opiniami, że Smarzowski przesadził, że obraził cały Kościół, że tak nie wolno! Ja jestem jednak zdania, że reżyser wcale nie popłynął. Owszem wytknął Kościołowi wszystkie grzeszki, ale jednocześnie pokazał także ludzką stronę tego wszystkiego. Poprzez historię Kukuły i jego wyrzuty sumienia, próby odkupienia grzechów udowodnił, że czasem traumy z dzieciństwa nie pozwalają w dorosłym życiu wyrwać się z koszmaru. I nie myślcie, że kogokolwiek usprawiedliwiam, o nie, tego usprawiedliwić się nie da. Jednak zawsze patrzymy na takie historie nieco inaczej.

Mamy w filmie jeszcze jednego, bardzo istotnego bohatera. To młody ksiądz, wikary Jan, pracujący w parafii u ks.Kukuły. Ksiądz Jan jest bardzo młody, wierzy w swoje powołanie, choć czasem spotyka się z murem obojętności i braku pomocy ze strony "kolegów po fachu". To pozytywna postać w całym tym ludzkim bagnie. Uważam, że to bardzo dobrze, że Smarzowski ukazał i taki obraz. Osobiście uważam, że niewielu jest księży, którzy dobrze reprezentują instytucję Kościoła, którzy pełnią posługę z prawdziwego powołania, którym na sercu leży dobro drugiego człowieka. Pamiętam, że w moim liceum religii uczyć ks. Michał, znany chyba na całą Łódź. Wszyscy uwielbiali jego lekcje, podchodził do młodzieży bez spiny, rozmawiał, inspirował swoją postawą i emanował taką jakąś energią, która sprawiała, że w nas, zbuntowanych młodych ludziach budził ogromne zaufanie... Jednak takich księży jest niezwykle mało, zbyt mało... To dlatego coraz więcej ludzi ucieka od Kościoła, mimo tego, że są wierzący. 

Duża część "Kleru" poświęcona jest problemowi pedofilii. Smarzowski, co ważnie, nie skupia się tylko na oprawcach, ale przede wszystkim na ofiarach. Pokazuje ich piekło, wstyd i problemy z tym, by po latach dochodzić swoich praw i żądać zadośćuczynienia. 

"Kler" robi naprawdę ogromne wrażenie. Przytłacza złem, daje do myślenia. Nie rozumiem jednak, czemu film, który nie jest przecież filmem dokumentalnym tak oburza, wywołuje fale protestów. Przecież tak naprawdę każdy zdaje sobie sprawę, że dzisiejszy obraz polskiego (i nie tylko) Kościoła jest daleki od ideału. Nie ma co udawać, że jest inaczej. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy.

Teraz z niecierpliwością wyczekuję filmu Borysa Lankosza o siostrze Bernadetcie oraz głośnego dokumentu Tomasza Sekielskiego o pedofilii w Kościele. To dopiero będzie strzał między oczy!

Widzieliście Kler? Jakie są Wasze wrażenia? Koniecznie podzielcie się nimi w komenatarzach.


Podobne wpisy

0 komentarze