Burka w Nepalu nazywa się sari - Edyta Stępczak

by - poniedziałek, października 01, 2018

Reportaże to obok kryminałów gatunek literacki po, który sięgam najczęściej. Dzięki literaturze faktu czerpie wiedzę o świecie, innych kulturach, religiach. Dzisiaj przychodzę z recenzją naprawdę niesamowitej i ważnej książki. Okazuje się  bowiem, że kolorowe sari, które noszą Nepalki skrywa wiele smutnych historii, okropnych tajemnic i litry wylanych łez, bo "Burka w Nepalu nazywa się sari".

 

 

 

Nepal - niewielkie państwo w wysokich Himalajach. Cudowne widoki, wielokulturowość - to pierwsze skojarzenia dużej ilości osób. Aż 80% ludności tego kraju to wyznawcy hinduizmu. Religia ta sama w sobie również kojarzy się nam dosyć wesoło i pozytywnie (kolorowe stroje, bogowie i boginie niemal od wszystkiego). Rzeczywistość okazuje się jednak brutalna, przede wszystkim dla kobiet. 

 

Możnaby pomyśleć, że już wszystko na temat nierówności płci zostało powiedziane, że nic nas już nie zdziwi. A jednak.... 

Nie oceniaj książki po okładce mówią. W tym jednak przypadku okładka mówi bardzo wiele. Patrzą z niej na nas pełne strachu i przejęcia oczy kobiety. Widzimy w nich wiele emocji i już wiemy, że czeka nas opowieść niełatwa, ale warta poznania. 

Wiele osób uważa, że jedynie kobiety w islamie cierpią ze względu na ograniczenie praw, swobody. Przecież hinduizm to taka kolorowa i pełna radości religia. Wierni modlą się do wielu bogini, skąd więc pomysł, że kobiety w Nepalu są poniżane i traktowane jak podludzie?

Autorka książki, Edyta Stępczak spędziła w Nepalu wiele lat. Odbyła wiele trudnych rozmów z kobietami. Pragnęła poznać różne punkty widzenia, przyjrzeć się z bliska najbardziej palącym problemom. Rozmawiała więc zarówno z ubogimi jak i z bogatymi, z kobietami ze wsi i miast. Te rozmowy dały punkt wyjścia do stworzenia tego niesamowitego reportażu.

"Osiemdziesiąt procent nepalskich kobiet cierpi z powodu jakieś formy przemocy: psychicznej, jak poniżanie, groźby; fizycznej - bicie, okaleczania, morderstwa, oblewanie kwasem lub palenie żywcem; ekonomicznej - wymuszanie posagu od rodziny kobiety, kontrola nad zasobami żony żony czy córki (...) kulturowej, a wreszcie seksualnej (...) Sprawcami przemocy są najczęściej członkowie najbliższego otoczenia - rodzina i lokalna społeczność"

To, co mnie najbardziej uderzyło w tym reportażu, to fakt, że praktycznie nie istnieje taka strefa życia kobiety, w której jest wolna od poniżeń. Nawet tak naturalna i fizjologiczna rzecz jak menstruacja czy połóg, są przyczynami wykluczenia i uznania kobiety za nieczystą. 

W Nepalu i Indiach istnieje powiedzenie, że urodzić się kobietą to przekleństwo. I nie sposób się nie zgodzić patrząc na życie kobiet w tych krajach. Córki nigdy nie będą traktowane na równi z synami. W dzieciństwie dostają mniejsze porcje żywnościowe, nie posyła się ich do szkół, są wykorzystywane do prac domowych i możliwie jak najszybciej wyprawiane za mąż. 

Ze względu na analfabetyzm, niski poziom wykształcenia kobiety nie są w stanie dać sobie rady na rynku pracy. Zostają ofiarami oszustów i handlarzy ludźmi - kończą w domach publicznych, bądź są wykorzystywane jako niewolnicy. To smutna i brutalna prawda.

Najgorzej mają jednak wdowy. Ich życie tak naprawdę kończy się w momencie śmierci męża. Są traktowane jak wyrzutki społeczeństwa, trafiają na margines. Bardzo często są obwiniane za śmierć małżonka. W Nepalu ze względu na bardzo młody wiek zamążpójścia, równie młodo można zostać wdową. 

Podczas czytania tej książki cały czas miałam w głowie jedną myśl, konkluzję łączącą wszystkie odbyte przez Edytę Stępczak rozmowy. Prawie wszystkie przejawy przemocy wobec kobiet spowodowane są brakami w wiedzy, wiarą w stare przesądy i tradycje. Świat idzie naprzód, Nepal stoi w miejscu. Tam ludzie nadal obwiniają kobiety o czary i palą na stosach, miesiączkę uważają za sprawkę demonów. Dla nas to nie do pomyślenia, tam to porządek dzienny. Na terenie Nepalu oraz Indii powstaje coraz więcej fundacji działających na rzecz kobiet, są one nadzieją, choć nie są w stanie pomóc wszystkim potrzebującym.

"Burka w Nepalu nazywa się sari" to wstrząsający dokument. To taka, książka przy której będziesz szeroko otwierać oczy ze zdziwienia. Tu każda strona przynosi nowe świadectwa; świadectwa pełne bólu, samotności, strachu. To książka, która otwiera oczy i umysły. Warto wiedzieć, nawet jeśli prawda jest przerażąjąca.



 

Podobne wpisy

0 komentarze