Zaradność jest kobietą, czyli 'Dwudziestolecie od kuchni'

by - środa, listopada 15, 2017



Ależ niesamowitą frajdę sprawiła mi ta lektura! Rzadko czytam tego typu książki, ale cofnięcie się w czasie do młodości naszych babć i zaglądanie im do garów okazało się nie lada atrakcją. Zresztą, co będę dużo gadać, przeczytajcie recenzję!




I wojna światowa osłabiła nasz kraj ekonomicznie. Zapanowała bieda i głód. Polska choć niepodległa nie była krajem miodem i mlekiem płynącym i o tym właśnie jest ta książka. Jednak "Dwudziestolecie od kuchni" to przede wszystkim ogromna pochwała kobiet, które nagle stanęły przed ogromnym wyzwaniem: wyżywić swoje rodziny w sytuacji, gdzie nawet podstawowe produkty były zdobywane niemal cudem!


To, że w nas kobietach tkwi ogromna moc wiedziałam już od dawna, jednak książka pokazuje prawdziwe superbohaterki, które potrafią stworzyć COŚ z niczego. I to dosłownie. Kobiety dwudziestolecia międzywojennego miały na głowie niesamowitą ilość obowiązków: dom, zakupy, nieraz pracę, dzieci. Same zakupy nie raz zajmowały gospodyni pół dnia, a gdzie reszta obowiązków...

Dziś idąc do sklepu zabieramy ekologiczną torbę (lub jeśli nie jesteś eko bierzesz tytkę ze sklepu), szykujesz kasę i tyle. W czasach międzywojnia, wypad na zakupy oznaczał dokładne wczesniejsze przygotowanie: czysta butelka na mleko, pojemnik na kapustę kiszoną i inne produkty. Toż to cała logistyka!


Kiedyś to było jedzenie!

Ile razy słyszeliście taki tekst? Niby teraz tyle konserwantów, chemia i tak dalej, ale jak się okazuje z książki "Dwudziestolecie od kuchni" bieda po I wojnie światowej i zwyczajne cwaniactwo sprzedawców powodowało wiele nadużyć. Skrobia w mleku, konina sprzedawana jako mięso wieprzowe, czy farbowanie masła trującymi barwnikami było na porządku dziennym.




Higiena przede wszystkim!

Oszukiwanie na jedzeniu to jedno, ale morze zarazków czyhające na brudnych stoiskach to zupełnie inna, ważniejsza sprawa. Setki rąk dotykających twarogu, próbowanie zsiadłego mleka tą samą łyżką przez cały dzień groziło rozprzestrzenianiem się groźnych chorób jak cholera czy czerwonka. 


"Wycieranie nosa, liczenie i odbieranie pieniędzy, dotykanie tymi samymi palcami bułek ma miejsce ustawicznie"


Oprócz całej masy wiedzy na temat przechowywania, zdobywania i przetwarzania żywności w tych trudnych czasach, autorka książki Aleksandra Zaprutko - Janicka przygotowała dla czytelników nie lada gratkę: zbiór starych i sprawdzonych porad dotyczących sprzątania, prania i gotowania rzecz jasna. To prawdziwy smaczek!




Cała książka jak już wcześniej wspomniałam jest hołdem dla zaradności, cierpliwości i siły kobiet w dwudziestoleciu międzywojennym. To również świetny punkt orientacyjny, który pozwala nam, współczesnym paniom domu docenić postęp i wydawałoby się najprostsze sprzęty jak lodówka. Autorka stworzyła świetną książkę, której nie można zarzucić absolutnie nic. Czyta się jednym tchem!

Za egzemplarz książki dziękuję 





Podobne wpisy

0 komentarze