Colin Woodard - "Republika piratów"
Arrrrr! Kamraci! Piracka brać wkracza do akcji!
Nie, nie zwariowałam do reszty! Po
prostu wczuwam się w rolę, bo dzisiaj mam przyjemność zapoznać was z książka o
tej właśnie tematyce pirackiej. I chociaż nie jestem fanką „Piratów z
Karaibów”, to temat wydawał mi się na
tyle ciekawy i owiany tajemnicą, że postanowiłam sięgnąć po tą pozycję!
Pierwsze skojarzenia na słowo „pirat”?
- opaska na oku (którego
prawdopodobnie pod opaską brak)
- papuga na ramieniu
- charakterystyczny kapelusz
- zapijaczona morda
- kolczyk w uchu
Niektóre z powyższych skojarzeń
okazały się po lekturze książki jak najbardziej trafne (przede wszystkim
wizerunek pijanego pirata: ale cóż
zrobić skoro ciągle brakowało pitnej wody – piraci musieli radzić sobie na inne
sposoby), ale inne z pirackich stereotypów rozmyły się zupełnie. Jak się okazuje
przedstawiana nam od małego wizja pirata i jego szalonego życia na lądach i
oceanach niekoniecznie jest zgodna z prawdą. Wszyscy chłopcy od najmłodszych
lat z zazdrością patrzą w ekran telewizora i marzą o przeżywaniu podobnych
przygód. Ale czy życie pirata rzeczywiście było tak beztroskie?
Autor ksiązki, Colin Woodard, amerykański dziennikarz postanowił prześledzić złotą
erę piratów przypadającą na lata 1715-1725.
Podszedł do sprawy niezwykle ambitnie. W swojej pracy korzystał przede wszystkim z archiwalnych zeznań sądowych, korespondencji
z tamtych czasów, z dzienników okrętowych…Nawet nie potrafię sobie wyobrazić
jak wiele pracy musiało to od niego wymagać. Pracy i samozaparcia. Wszystko to
przekłada się na rzetelność książki i zawartych w niej informacji.
Warto zauważyć od razu, że osoby
które liczą na to, że „Republika piratów” to powieść z wątkami dokumentalnymi
mogą się rozczarować. W książce nie znajdziemy ani krzty dialogu. Ta pozycja to
rzetelnie napisana literatura faktu, która obdziera wyobrażenia o szaleńczym i
cudownym pirackim żywocie! Mimo, że książka zawiera niezliczoną ilość faktów,
czyta się ją naprawdę lekko i przyjemnie. Być spowodowane jest to przystępnemu
słownictwu, jakiego użył autor – dzięki temu, to książka dla wszystkich!
Woodardr w książce skupia się przede
wszystkim na przekazaniu nam opowieści o trójce najsłynniejszych piratów: Samuela „czarnego Sama”, Edwarda „Czarnobrodego”
Thatcha i Charlesa Vane’a. Na pewno niektóre nazwiska znacie lub
przynajmniej kojarzycie, ale zapewniam, że warto skonfrontować swoją
dotychczasową wiedzę z „Republiką piratów” Smakosze literatury faktu będą na
pewno mile zaskoczeni opowieściami o
warunkach w jakich piraci żyli, Te fragmenty
książki są szczególnie wciągające. Podałabym Wam kilka smaczków, ale wtedy
zabrałabym tą niesamowitą frajdę z czytania, więc wybaczcie…i przekonajcie się
sami jak wyglądało codzienne życie tych postaci!
Warto podkreślić również fakt, że
Woodard absolutnie nie jest stronniczy w swoich opowieściach. Przedstawia nam
pobudki piratów, do takiego, a nie innego życia… Z książki dowiadujemy się, że
bardzo duży odsetek piratów to po prostu niezadowoleni marynarze. Jak bowiem się nie wkurzyć, gdy rządzący nie
wypłacają marynarzom wynagrodzeń lub nawet traktują ich jak niewolników? Miara
się przebrała i niektórzy się zbuntowali, a nawet pokazali, że można inaczej…
Bo na przykład bahamscy piraci wypłacali swoim ludziom renty inwalidzkie, co
było w ogóle nie do pomyślenia ze strony właścicieli ziemskich! Autor nie
usprawiedliwia piratów, ale tłumaczy i pokazuje ich sytuację. Tu nic nie jest
czarne ani białe, jest za to wiele odcieni szarości, jak to bywa w życiu!
Podsumowując, książka powinna
przypaść do gustu nie tylko wielbicielom pirackiej tematyki, ponieważ to przede
wszystkim ciekawe historie biograficzne. Więc jeśli chcecie dowiedzieć się Skąd pochodzili piraci? Co nimi kierowało?
Jak dzielili łupy? Jak wyglądało ich codzienne życie? Czy ich wybryki uchodziły
im na sucho? Przekonajcie się samo i siegnijcie po „Republikę piratów”
Arrrrrrrr!
rodzaj: literatura faktu
wydawnictwo" SQN
ilość stron: 384
Za egzemplarz książki "Republika piratów" dziękuje wydawnictwu SQN
0 komentarze