Bycie mamą to jazda bez trzymanki, prawdziwy rollercoaster! Raz jesteś na samej górze i zachwycasz się swoimi szkrabami, innym razem masz kryzys macierzyński i zwyczajnie marzysz tylko, by uciec jak najdalej. Bycie mamą rozgadanego przedszkolaka to jeszcze większe szaleństwo…
Zarówno moja starsza jak i młodsza córka nabyły umiejętność logicznego składania słów w dłuższe wypowiedzi bardzo szybko. Nasz dom dzięki temu jest wiecznie rozgadany. Zarówno jako mama, jak i jako pedagog uwielbiam rozmawiać z dziećmi, poznawać ich punkt widzenia. Kocham ich tok myślenia i sposób postrzegania świata. Przede wszystkim maluchy są cudowne: szczere, nieskażone kłamstwem, oszustwem. Mówią co im ślinka na język przyniesie, a przynosi różne rzeczy…
Aby rozweselić dzisiejszy pochmurny dzień, postanowiłam podzielić się z Wami ostatnio usłyszanymi tekstami mojej 3-letniej Michaliny, która bywa rozkosznym aniołkiem, by za chwilę wyrzucić aureolkę i zamienić się w małego czarta!
*************************
Sporo o lekarzu, ale co zrobić, skoro ostatnio jesteśmy częstym gościem w przychodni… Tak jak mówię, czas u nas leci nieubłaganie… Człowiek starzeje się bardzo szybko.
Jesteśmy u lekarza, zupełnie niespodziewanie pielęgniarka mówi Zuzi, że ma zaległe szczepienie i najlepiej byłoby wykonać je od razu. Zuza ma w oczach przerażenie. Na to mówi jej kochana młodsza siostra…
– Zuzia, jak ja byłam mała też miałam szczepienie i nie bolało. Nie martw się.
Nie ma jak pocieszenie…