Emma Donoghue - "Pokój" recenzja

by - piątek, maja 05, 2017



Co, gdyby świat w którym funkcjonujesz ograniczał się tylko do czterech ścian? Co gdyby Twój kontakt ze światem zewnętrznym polegał jedynie na oglądaniu kilku kanałów w telewizji? 

 

 


Dla pięcioletniego Jacka Pokój jest całym światem. To tu się urodził, to tu bawi się i uczy ze swoją mamą. Na noc mama układa go do snu bezpiecznie w szafie na wypadek, gdyby przyszedł Stary Nick. Dla Jacka Pokój jest domem, dla jego Mamy więzieniem, w którym została zamknięta przed siedmioma laty. Dzięki ogromnej determinacji, pomysłowości i bezgranicznej matczynej miłości udało jej się stworzyć dla synka namiastkę normalności. Niestety ciekawość chłopca rośnie z wiekiem i Mama zdaje sobie sprawę, że Pokój nie wystarczy mu na długo…



Kiedy rozpoczynasz „Pokój” wszystko wygląda całkiem niepozornie. Pięcioletni chłopiec opowiada o tym co go otacza oraz o swoich urodzinach. Mieszka z mamą w pokoju, na pozór jest tam wszystko, co niezbędne do życia. Czytelnikowi zapala się lampka w głowie dopiero gdy dowiaduje się, że chłopak sypia w Szafie… Otóż Pokój nie jest pokojem, rozumianym jako część domu. Pokój to więzienie, choć właściwie mały Jack nie traktuje sprawy w ten sposób.

Matka Jacka została porwana jako nastolatka, a porywacz uwięził ją w Pokoju, czyli w niewielkim pomieszczeniu umieszczonym na drzewie. Tam w wyniku gwałtu urodziła Jacka. Nie chcę jednak zdradzać Wam zbyt wielu szczegółów książki, a tym bardziej jej zakończenia, by nie psuć nutki napięcia jaka towarzyszy lekturze przez wszystkie strony.



Najciekawsze i najbardziej poruszające w całej książce jest to, że jest napisana z perspektywy dziecka. Mały Jack opowiada nam jak widzi otaczający go świat, jak rozumie podstawowe wartości. On nie zna innego świata, nawet początkowo nie zdaje sobie sprawy, że istnieje coś poza Pokojem. Matka stwarza mu rytuały, które dają chłopcu poczucie bezpieczeństwa (regularne ćwiczenia fizyczne, niedzielne przyjemności, stałe menu). Jack to naprawdę niesamowity dzieciak, który widzi bardzo wiele, choć nie wszystko jest w stanie zrozumieć. Książka w genialny sposób pokazuje łatwość adaptacji dziecka do różnych warunków, nawet takich, które mogą wydawać się ekstremalne.



Autorka książki w bardzo przemyślany sposób stopniuje napięcie i dozuje czytelnikowi informacje. Na początku jak już wspominałam, nie wiemy czym jest Pokój, z czasem dowiadujemy się coraz więcej o jego mieszkańcach, aż w końcu dowiadujemy się o porwaniu, gwałtach i wszystkim co temu towarzyszyło. Czytelnikowi szczęka opada coraz bardziej do podłogi, czujemy się coraz bardziej wzruszeni, oburzeni. W głowie kotłuję się od natłoku myśli, a strony przewracają się same.

Wiem, że na podstawie książki został nakręcony film o tym samym tytule. Nie widziałam go jeszcze, ale książka zrobiła na mnie tak ogromne wrażenie, mam ogromną ochotę obejrzeć ekranizację.

Mimo tego, że cała książka napisana jest z perspektywy Jacka, ani na moment nie zawiało nudą. Przeczytałam „Pokój” w rekordowym tempie, byłam ogromnie ciekawa jak skończy się cała historia. Nie zawiodłam się. To zdecydowanie jedna z najlepszych lektur, jakie przeczytałam w tym roku.

 Czytaliście książkę? A może macie za sobą film "Pokój"? Chętnie poznam Wasze odczucia...



Podobne wpisy

0 komentarze