Katarzyna Ziemnicka - "Wielka wyprawa pirata Nata" recenzja

by - czwartek, grudnia 29, 2016

Ostatnio dużo tu dziecięcej literatury... Muszę przyznać, że czytam ją z taką samą przyjemnością jak "dorosłe książki". Dzisiaj opowieść o dzielnym piracie Natalisie. Jeśli jesteście gotowi, wsiadajcie na pokład!

 




Pirat Natalis żyje wraz z rodzicami i młodszą siostrą na statku na ciepłych morzach. Za przyjaciół ma morskie stworzenia, jego matka chrzestna jest ośmiornicą. Brzmi fascynująco, prawda? Na co dzień, życie Nata wygląda podobnie do życia każdego dziecka w jego wieku (no może z takim wyjątkiem, że Nat nie chodzi do szkoły). W rodzinie naszego bohatera obowiązuje klasyczny podział obowiązków: tata jako pirat zdobywa pieniądze na życie, mama zaś zajmuje się statkiem oraz gotuje.  Czasem jednak, jak każdy pirat Nat i jego rodzina wyruszają w świat. Tata Natalisa od dawna marzy o odnalezieniu białego wieloryba, na którego grzbiecie jego ojciec narysował kiedyś mapę, któa prowadzi do skarbu. Marzenie to zamienia się w życiowy cel. Cała rodzina wyrusza więc na poszukiwanie wieloryba. Muszą drastycznie zmienić otoczenie, przenoszą się bowiem w obszar zimnych, arktycznych wód. Tak daleka podróż wymusza na Natalisie opuszczenie ukochanych przyjaciół, jednak jego sympatyczna natura będzie zjednywać mu dobre dusze, gdziekolwiek on nie zawita!

Czy Natalis odnajdzie białego wieloryba? Czy dotrze do skarbu? Przekonajcie się sami!
 



Książka niesie ze sobą wiele ważnych przesłanek (domyślam się, że to właśnie z tego względu została nagrodzona w IV Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren na współczesną książkę dla dzieci i młodzieży). Jakie ważne treści ze sobą niesie?
- Dobro zawsze wraca, tak samo zresztą jak złe uczynki.
Nat chętnie pomaga słabszym i mniejszym, co w kluczowym momencie jego przygody okazuje się mieć istatne znaczenie. Zwierzęta, któym pomógł odwdzięczają mu się tym samym.

-  Czasami najpiękniejsze jest to, co nieodkryte.
Warto gonić za marzeniami, ale nie za wszelką cenę. Czasem okazuje się, że zupełnie nie były tego warte, że wydawały się piękniejsze, zanim je spełniliśmy.


Podobało mi się również to, że z bohaterem może utożsamić się każde dziecko. Każdy może być Natem, przynajmniej w wyobraźni. W końcu ma całkiem normalnych rodziców, pragnie zabawy jak każde dziecko.  To bardzo ważne, by literatura dziecięca pozwała dzieciom stawiać się na miejscu bohatera, pomaga to we wcielaniu nauki płynącej z książki, bezpośrednio w życie. 

Ogólnie akcja książka przebiega nieco schematycznie, nie jest odkrywcza, to na pewno. Wiele czytaliśmy już książek, gdzie bohaterm wyrusza w podróż za marzeniami, po drodze pokonuje trudności i wykorzystuje do tego wcześniej zdobyte umiejętności i znajomości...



Jeśli chodzi o treść, to mam tylko jeden zarzut. Akcja według mnie, powinna być nieco bardziej dynamiczna. Brakowało mi napięcia i oczekiwania na kolejne wydarzenia. Nie wiem jeszcze jak książkę odbierze Zuzia, bo stwierdziła, że chce ją przeczytać samodzielnie. 

Dużą zaletą, która ułatwi czytanie dzieciom są z pewnością krótkie rozdziały, duża czcionka oraz duża liczba ilustracji. Wielki plus za te rzeczy!

Książeczka jest bardzo ładnie wydana. Twarda okładka sprawia, że przetrwa długie lata. 

Mimo, jednego małego minusika, polecam Wam i Waszym pociechom tą pozycję. Na pewno przypadnie do gustu szczególnie chłopcom. Który z nich bowiem nie marzył chociaż raz, by zostać piratem? 

rodzaj: dla dzieci/ 6+
wydawnictwo: Papilon
 oprawa: twarda

Za możliwość żeglowania po morzach i oceanach dziękujemy wydawnictwu
 

Podobne wpisy

0 komentarze