W wychowaniu dziecka (przede
wszystkim tego małego) jest wiele ważnych
etapów, które nijako wyznaczają upływający czas i jednocześnie pokazują
postępy, które robi nasza pociecha. Tak więc jest etap: wprowadzania stałych
pokarmów, gaworzenia, przesypiania całej nocy (na co z utęsknieniem czekam),
odstawiania smoczka oraz o czym dzisiaj rozpoczęcia
przygody z nocnikiem.
wszystkim tego małego) jest wiele ważnych
etapów, które nijako wyznaczają upływający czas i jednocześnie pokazują
postępy, które robi nasza pociecha. Tak więc jest etap: wprowadzania stałych
pokarmów, gaworzenia, przesypiania całej nocy (na co z utęsknieniem czekam),
odstawiania smoczka oraz o czym dzisiaj rozpoczęcia
przygody z nocnikiem.
Wielu rodzicom nauka nocnikowania
śni się po nocach (i nie są to miłe sny z kucykami biegającymi po łące w tle).
Ja jednak po Zuzi mam same miłe wspomnienia, w ogóle wydaje mi się, że
dziewczynkę łatwiej nauczyć tej sztuki. Może się mylę, nie wiem, nie posiadam
męskiego potomka. Tak więc, Zuza pożegnała pieluchy (przynajmniej w ciągu dnia)
w wieku 12 miesięcy. To bardzo wcześnie, ale od razu mówię, że udało nam się to
przede wszystkim dzięki temu, że moja córka niezwykle szybko zaczęła się w
sposób zrozumiały i klarowny porozumiewać ze światem. Pierwsze jej słowa
(sensowne) zaczęły pojawiać się w wieku 9 miesięcy, mając trochę ponad rok
buzia nie zamykała jej się ani na chwilę, wydając z siebie pełne zdania. Dzisiaj
to już godna następczyni Hanki Bielickiej. Swoją drogą jeśli już jesteśmy przy
wspominkach, przyznam, że niezwykle wzruszał mnie ten widok małej Zuzi, która
nie chodziła (zaczęła mając dopiero 16 miesięcy) a już gadała jak najęta.
śni się po nocach (i nie są to miłe sny z kucykami biegającymi po łące w tle).
Ja jednak po Zuzi mam same miłe wspomnienia, w ogóle wydaje mi się, że
dziewczynkę łatwiej nauczyć tej sztuki. Może się mylę, nie wiem, nie posiadam
męskiego potomka. Tak więc, Zuza pożegnała pieluchy (przynajmniej w ciągu dnia)
w wieku 12 miesięcy. To bardzo wcześnie, ale od razu mówię, że udało nam się to
przede wszystkim dzięki temu, że moja córka niezwykle szybko zaczęła się w
sposób zrozumiały i klarowny porozumiewać ze światem. Pierwsze jej słowa
(sensowne) zaczęły pojawiać się w wieku 9 miesięcy, mając trochę ponad rok
buzia nie zamykała jej się ani na chwilę, wydając z siebie pełne zdania. Dzisiaj
to już godna następczyni Hanki Bielickiej. Swoją drogą jeśli już jesteśmy przy
wspominkach, przyznam, że niezwykle wzruszał mnie ten widok małej Zuzi, która
nie chodziła (zaczęła mając dopiero 16 miesięcy) a już gadała jak najęta.
Mając w pamięci przykład starszej córki postanowiłam kupić
nocnik dla Michasi również dosyć wcześnie, bo miała wtedy niespełna 9 miesięcy.
Nie kupiłam go z myślą „Oj, musisz pobić rekord siostry malutka!”. Co to, to
nie. Kupiłam, bo akurat spotkałam ładny w dobrej cenie. Stał przez dwa tygodnie
w kącie a Michasia chętnie zakładała go sobie na głowę. Po kolejnych dwóch
tygodniach posadziłam Małą na nim po raz pierwszy. Bardziej z własnej
ciekawości oraz dla hecy. Jakież było moje zdziwienie gdy za kilka sekund
usłyszałam charakterystyczny dźwięk wydobywającego się z pęcherza płynu. I to
nie był mój pęcherz!
nocnik dla Michasi również dosyć wcześnie, bo miała wtedy niespełna 9 miesięcy.
Nie kupiłam go z myślą „Oj, musisz pobić rekord siostry malutka!”. Co to, to
nie. Kupiłam, bo akurat spotkałam ładny w dobrej cenie. Stał przez dwa tygodnie
w kącie a Michasia chętnie zakładała go sobie na głowę. Po kolejnych dwóch
tygodniach posadziłam Małą na nim po raz pierwszy. Bardziej z własnej
ciekawości oraz dla hecy. Jakież było moje zdziwienie gdy za kilka sekund
usłyszałam charakterystyczny dźwięk wydobywającego się z pęcherza płynu. I to
nie był mój pęcherz!
Misia zrobiła pierwsze siusiu na nocnik. Nie mogłam uwierzyć.
Od tego sukcesu (jak inaczej to nazwać) sadzałam ją raz dziennie, zawsze po
poobiedniej drzemce. W 5/10 przypadków siusiu znowu pojawiało się w obiekcie
zainteresowania, co zaczęło radować nie tylko mnie, ale również samą sikająca.
Uśmiech mówił sam za siebie. Zresztą powstał nasz mały rytuał, po każdym siusiu
i ja i Misia biłyśmy brawo! Może niektóre z czytających mam, powiedzą, że
jestem wariatką, że zmuszam dziecko do nocnikowania. Jednak od razu uspokajam.
Moja Misia kocha siedzenie na nocniku. Zazwyczaj ma wtedy w ręku książkę lub
ulubioną zabawkę i zupełnie jej tam wygodnie. Gdyby było inaczej, gdyby
uciekała, chciała z niego schodzić, nie trzymałabym tam jej siłą, wierzcie mi…
Od tego sukcesu (jak inaczej to nazwać) sadzałam ją raz dziennie, zawsze po
poobiedniej drzemce. W 5/10 przypadków siusiu znowu pojawiało się w obiekcie
zainteresowania, co zaczęło radować nie tylko mnie, ale również samą sikająca.
Uśmiech mówił sam za siebie. Zresztą powstał nasz mały rytuał, po każdym siusiu
i ja i Misia biłyśmy brawo! Może niektóre z czytających mam, powiedzą, że
jestem wariatką, że zmuszam dziecko do nocnikowania. Jednak od razu uspokajam.
Moja Misia kocha siedzenie na nocniku. Zazwyczaj ma wtedy w ręku książkę lub
ulubioną zabawkę i zupełnie jej tam wygodnie. Gdyby było inaczej, gdyby
uciekała, chciała z niego schodzić, nie trzymałabym tam jej siłą, wierzcie mi…
Po sukcesach z siusianem pojawiały się również w nocniku
niespodziewane kupki. Ktoś, kto nie ma
dzieci, nigdy nie zrozumie ile radości może dać dziecięca kupa. Teraz Michalina
ma 13 miesięcy. Od ponad miesiąca nie zdarzyło jej się zrobić „dwójeczki” w
pampersa. Po drzemce (niestety ma już tylko jedną) siadamy na nocnik i dzieje
się magia!
niespodziewane kupki. Ktoś, kto nie ma
dzieci, nigdy nie zrozumie ile radości może dać dziecięca kupa. Teraz Michalina
ma 13 miesięcy. Od ponad miesiąca nie zdarzyło jej się zrobić „dwójeczki” w
pampersa. Po drzemce (niestety ma już tylko jedną) siadamy na nocnik i dzieje
się magia!
Oczywiście Michalina nadal korzysta z jednorazowych pieluch,
jednak ziarenko zostało zasiane i jestem pewna, że w ciągu najbliższych kilku
miesięcy pozbędziemy się ich.
jednak ziarenko zostało zasiane i jestem pewna, że w ciągu najbliższych kilku
miesięcy pozbędziemy się ich.
Koleżanki pytają mnie czasami, jak mi się to udało. Tak
naprawdę sama nie wiem, ale pewne rzeczy wydają się mieć kluczowe znaczenie.
Oto one:
naprawdę sama nie wiem, ale pewne rzeczy wydają się mieć kluczowe znaczenie.
Oto one:
– jestem przeciwniczką
grających nocników. Nie wiem jak Wasze dzieci, ale Moja Michalina (jestem
pewna) byłaby przerażona niespodziewaną melodyjką wydobywającą się spod jej
pupy.
grających nocników. Nie wiem jak Wasze dzieci, ale Moja Michalina (jestem
pewna) byłaby przerażona niespodziewaną melodyjką wydobywającą się spod jej
pupy.
– dziecko naśladuje
Ciebie. Jeśli dziecko widzi Ciebie robiącą siusiu, czynność ta będzie dla
niego naturalna. Nie ukrywaj się więc na siłę…
Ciebie. Jeśli dziecko widzi Ciebie robiącą siusiu, czynność ta będzie dla
niego naturalna. Nie ukrywaj się więc na siłę…
– jeśli po kilku minutach w nocniku nic nie, warto odpuścić. Zbyt długie siedzenie
zwyczajnie znudzi się dziecku i nie wywoła pozytywnych skojarzeń
zwyczajnie znudzi się dziecku i nie wywoła pozytywnych skojarzeń
– nagradzajcie dziecko
(w przypadku maluszka jak Michasia wystarczy brawo), w przypadku starszych
dzieci świetnie sprawdzają się naklejki, które dziecko może przyklejać w
specjalnie przeznaczonym do tego miejscu.
(w przypadku maluszka jak Michasia wystarczy brawo), w przypadku starszych
dzieci świetnie sprawdzają się naklejki, które dziecko może przyklejać w
specjalnie przeznaczonym do tego miejscu.
– gdy posadzisz malucha na nocniku daj mu choć trochę intymności, niech starsze
rodzeństwo bawi się wtedy w innym pokoju (każdy podczas załatwiania potrzeb
fizjologicznych potrzebuje odrobiny skupienia)
rodzeństwo bawi się wtedy w innym pokoju (każdy podczas załatwiania potrzeb
fizjologicznych potrzebuje odrobiny skupienia)
Wszystkim mamom, które są przed lub w trakcie nauki
nocnikowania życzę cierpliwości i sukcesów!
nocnikowania życzę cierpliwości i sukcesów!