Remigiusz Mróz - "Behawiorysta" recenzja
Ostatnie miesiące obfitowały w literackie „pierwsze razy”. Poznałam Puzyńską, Twardocha, Rudnicką. Teraz czas na „pierwszy raz” z Mrozem. I to od razu zachwalany „Behawiorysta”. Ciekawi jesteście czy na mnie również zrobił wrażenie?
Opis
wydawnictwa
Zamachowiec zajmuje
przedszkole, grożąc, że zabije wychowawców i dzieci. Policja jest bezsilna, a
mężczyzna nie przedstawia żadnych żądań. Nikt nie wie, dlaczego wziął
zakładników, ani co zamierza osiągnąć. Sytuację komplikuje fakt, że transmisja
na żywo z przedszkola pojawia się w internecie.
Służby w akcie desperacji proszą o pomoc Gerarda Edlinga, byłego prokuratora,
który został dyscyplinarnie wydalony ze służby. Edling jest specjalistą od
kinezyki, działu nauki zajmującego się badaniem komunikacji niewerbalnej. Znany
jest nie tylko z ekscentryzmu, ale także z tego, że potrafi rozwiązać każdą
sprawę. A przynajmniej dotychczas tak było…
Rozpoczyna się gra między ścigającym a ściganym, w której tak naprawdę nie
wiadomo, kto jest kim.
Gerard Edling, czyli
tytułowy behawiorysta to ciekawy bohater. To jedna z takich postaci, którzy
jednocześnie irytują, z drugiej strony czujemy mimo wszystko do nich nić
sympatii. Nieco aspołeczny, pedantyczny, wymagający zarówno od siebie i od
innych. Poznajemy go w chwili gdy jest bezrobotny, na dodatek jego sytuacja
domowa też nie jest najweselsza. Trudne kontakty z synem, podejrzliwa żona, nie
raz zdradzana przez Edlinga w przeszłości. Nasz bohater jest również specjalistą
od kinezyki. Jest najlepszy w swojej dziedzinie. Z mowy ciała jak się okazuje
czyta się lepiej niż ze słów.
„Nie wiesz, że
ludzie nie posiadają sekretów? To one posiadają ich.”
Z drugiej strony, Kompozytor, maniakalny zabójca,
który swoje rzezie pokazuje w Internecie i stawia ludzi przed ekranami za sąd,
za wyborców. Kto ma umrzeć? Młody
gwałciciel czy starsza osoba chora na stwardnienie rozsiane? Komu dać szansę? Zaczyna
się „Koncert krwi”, który przeraża, ale jednocześnie ciekawi ludzi.
Tylko Edling może rozwikłać tę sprawę, tym bardziej,
że Kompozytor niewiele mówi, trzeba więc szukać wskazówek w jego zachowaniu. Czy Edlingowi się uda? Czemu Kompozytor
stosuje taki środek przekazu? Czy zostanie ujęty? Ile ofiar musi zginąć, by
„Koncert krwi” się zakończył?
„Oto twoje nuty.
Wybierz dobrze, bo od twojego ruchu zależy melodia ich życia.”
Od książki nie sposób się
oderwać. Ostrzegam. Behawiorysta i Kompozytor zabierają nas w odmęty ludzkiej
psychiki, pierwotnych atawizmów. Mróz skonstruował kawał dobrego thrillera, bo
to zdecydowanie coś więcej niż kryminał. Co więcej, przyznać trzeba, że
czytelnik automatycznie sam się zastanawia kogo skazałby na śmierć? Staje przed
dylematem: zagłosować i mieć na sumieniu jedno życie, czy nie zagłosować a i
tak mieć wyrzuty sumienia?
W grę wchodzą niezwykle
trudne dylematy filozoficzne, które tak naprawdę są nie do rozwiązania.
Ta książka pełna jest
krwi i przemocy, z kolejnymi rozdziałami jesteśmy coraz bardziej wściekli na
zabójcę i próbujemy rozwikłać jego zagadkę razem ze śledczymi. Remigiusz Mróz
bardzo sprytnie wciąga nas w to śledztwo i zaskakuje na każdej stronie obrotem
spraw. Autor dawkuje napięcie jak i informacje
o samym zabójcy. I tak na końcu dostajemy strzał między oczy i nie
dowierzamy zakończeniu.
Nie sposób nie docenić
również naprawdę głębokie researchu w dziedzienie kinezyki, psychologii jak i
filozofii. Mróz wykonał na tym polu kawał dobrej roboty. Co więcej, wplótł
informacje w taki sposób, że czytelnik zaczyna
fascynować się tymi dziedzinami. Mistrzostwo.
Oj dawno nie czytałam tak
świetnej książki. Przemyślana fabuła, mroczna tajemnica, szybka akcja,
niejednoznaczny bohater, przesiąknięty złem zabójca. Czy może być lepiej? Nie
sądzę!
rodzaj: thriller/kryminał
wydawnictwo: FILIA
Służby w akcie desperacji proszą o pomoc Gerarda Edlinga, byłego prokuratora, który został dyscyplinarnie wydalony ze służby. Edling jest specjalistą od kinezyki, działu nauki zajmującego się badaniem komunikacji niewerbalnej. Znany jest nie tylko z ekscentryzmu, ale także z tego, że potrafi rozwiązać każdą sprawę. A przynajmniej dotychczas tak było…
Rozpoczyna się gra między ścigającym a ściganym, w której tak naprawdę nie wiadomo, kto jest kim.
0 komentarze