Anita Demianowicz - "Końca świata nie będzie"
Każdy
z nas marzy o dalekich, egzotycznych podróżach. Nie każdy jednak ma w sobie
tyle odwagi by osiągać swoje marzenia, co Anita Demianowicz. Zapraszam na
recenzję!
Gdy pierwszy raz
otworzyłam książkę, z wnętrza okładki spojrzała na mnie
przesympatyczna
dziewczyna z tatuażami. Pomyślałam wtedy, że wygląda jednocześnie na twardą,
ale również delikatną kobietę. Po kilku pierwszych rozdziałach nabrałam do niej
ogromnego szacunku i nie raz czułam ukłucia zazdrości. O co? O to, moi drodzy, że znalazła w sobie wystarczająco odwagi,
by rzucić pracę i wyjechać na samotną, półroczną podróż po Ameryce Środkowej .
Co prawda, ona mówi, że też się bała, miała w sobie wiele obaw, nie raz chciała
się wycofać. Wygrała jednak ciekawość świata i pogoń za największym marzeniem:
poznaniem kultury Majów. Swoją podróż Anita opisuje w książce, która ukazała
się nakładem wydawnictwa Bezdroża „Końca świata nie będzie”. Skąd ten tytuł? Niebawem się
przekonacie.
Co ciekawe, autorka książki,
przed swoją wyprawą do Ameryki Środkowej, podróżowała jak większość z nas: za
pomocą biur podróży, na dodatek nie sama, lecz z mężem. Jej wakacje jednak, nie
polegały na wygrzewaniu się na plaży. Podkreśla, że za każdym razem,
gdziekolwiek by nie była, nie lubiła tracić chwili. Chciała z wyjazdu wyciągnąć
jak najwięcej. Odwiedzała wszystkie muzea i miejsca warte zobaczenia. Niby było
fajnie i sympatycznie, jednak gdzieś w środku czuła pociąg do innego rodzaju
podróży.
Czemu
Ameryka Środkowa i kultura Majów?
„Gwatemala po prostu mi się
przyśniła. (…) Coś mnie tam wzywało, przyciągało.
Kiedyś podczas pewnej
wycieczki po Polsce trafiła do podlaskiej szeptuchy, która tylko utwierdziła ją
w przekonaniu, że jej marzenie ma głębszy wymiar
”W poprzednim wcieleniu żyłaś jako
indiański szaman. Pomogłaś wielu osobom, wielu wyleczyłaś” – powiedziała
jej.
Podróżniczka opowiada
również o tym, że wiele osób odradzało jej wyprawę w ten region świata. Kartele
narkotykowe, gangi brzmią groźnie dla samotnej kobiety. Na początek przygody z
samotnym podróżowaniem proponowali Tajlandię lub inne państwa Azji, gdzie
ludzie słynną z gościnności. Anita jednak była uparta i postawiła na swoim.
Zostawiła rodzinę i męża i wyruszyła w świat.
Nie chcę mówić Wam o
wszystkim co ją spotkało, wtedy zabrałabym Wam całą przyjemność z czytania tej
książki. Powiem Wam jedynie, że ilość przygód i niesamowitych sytuacji, które
przeżyła nie raz spowoduje u Was zdumienie, ale i zazdrość. Nie raz będzie
zabawnie, innym razem groźnie. Zawsze jednak Anita wychodzi z sytuacji obronną
ręką, bo owszem na świecie jest wiele zła, ale zawsze znajdzie się ktoś, kto
poda Ci pomocną dłoń, gdy najmniej się tego spodziewasz.
Obiecałam Wam jednak, że
zdradzę skąd tytuł książki. Anita swoją wyprawę odbywała w 2012 roku, a
najbardziej znaną wioskę Majów odwiedziła w dniu, kiedy cały świat zamarł w
oczekiwaniu na koniec świata przewidziany przez tą cywilizację, czyli 21
grudnia. Jak widać, żyjemy dalej…
Widocznie końca świata nie będzie.
Rzadko sięgam po książki
podróżnicze i stwierdzam, że może czas to zmienić, bo w tej książce zaczytywałam się z ogromną
przyjemnością. Podróżniczka opowiada o swojej wyprawie w sposób szczery i
przyjemny dla oka. Mówi wprost o swoim strachu, ale również o radościach i
zaskoczeniach. Ponadto to świetna lektura dla kogoś, kto zamierza tak jak
autorka wyruszyć samotnie w świat Nie raz można nauczyć się na błędach Anity,
ustrzec się przed pomyłkami amatora. Swoja drogą nie raz szczerze się uśmiałam.
Nie sposób nie wspomnieć,
że książka pełna jest przepięknych zdjęć. Nie są to jedynie zdjęcia
krajobrazów, lecz również ludzi, których spotykała na swojej drodze.
Zazdroszczę autorce tego co przeżyła, jednak wiem, że na pewno jej łatwiej było
zdecydować się na taką wyprawę, niż kobietom takim jak na przykład ja, które
mają dzieci. Dzieci zmieniają wiele, a przede wszystkim przewartościowują nasze
życie. Zostaje mi czekać, aż córki dorosną i wtedy rzucić się w wir prawdziwego
podróżowania, bez planu i all inclusive z Itaki ;)
rodzaj: literatura podróżnicza
wydawnictwo: Bezdroża
Za egzemplarz recenzencki gorąco dziękuje wydawnictwu
9 komentarze