Heather Morris - 'Podróż Cilki' recenzja

by - piątek, stycznia 31, 2020


Na tą książkę czekało wiele osób, ja także. "Podróż Cilki" jest bowiem kontynuacją bestsellerowego "Tatuażysty z Auschwitz". Jednocześnie książka ta rozpoczyna prawdziwy literacki maraton literatury obozowej, który nas czeka w tym roku. 

 "Tatuażysta z Auschwitz" podbił polski rynek czytelniczy. Dodatkowo mocno podzielił czytelników.  Byli tacy, którzy piali nad tą historią peany, byli i tacy, którzy nie zostawili na debiucie Heather Morris suchej nitki, zarzucając tej historii banalność i brak autentyczności. Ja byłam gdzieś po środku. Książka zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, ale podkreślałam, że to nie jest pozycja, którą zapamiętam na całe życie. Tak, czy inaczej, gdy dowiedziałam się o kontynuacji historii, postanowiłam po nią sięgnąć, bo byłam ogromnie ciekawa co takiego przygotowała dla nas tym razem autorka.

Cilka, przyjaciółka Gity, bohaterki "Tatuażysty..." zostaje uwolniona z obozu w Auschwitz, gdzie była zmuszana do świadczenia usług seksualnych nazistom. Po zakończeniu wojny, wcale nie kończy się jej koszmar, zaczyna się kolejny, gdyż komuniści skazują ją na prace w łagrach za zdradę i kolaborację z wrogiem. Historia się powtarza: znów trafia do pociągu, znów jedzie w spartańskich warunkach i ogląda piekło na ziemi. Książka jest zapisem jej historii w syberyjskim łagrze, jej walki o człowieczeństwo własne i współtowarzyszy. Historia Cilki ma wiele odcieni. Jest rozgoryczenie i samotność, ale jest również światło w tunelu, czyli praca pielęgniarki i położnej, jaką dano szansę jej wykonywać, w której się spełnia i widzi w niej sens swojego istnienia. Jest też miłość, która spina wszystko w jedną całość...

Historia Cilki jest ogromnie wzruszająca i poruszająca. Nie pozostawia czytelnika biernego, nawet jeśli zdajemy sobie sprawę, że tu i ówdzie autorka podkolorowała łagrową rzeczywistość. Dziewczyna kolejny raz ma sporo szczęścia (w nieszczęściu oczywiście), ale jej dobre serce jednoczy wokół niej osoby pomocne i właśnie to pozwala jej wyjść cało z tego koszmaru. To, co podobało mi się w tej książce to również to, że autorka pokazała tyle odsłon obozowego życia oraz przeróżne charaktery i osobowości bohaterów. 

Tematyka obozowa w tym roku będzie często pojawiała się na rynku wydawniczym, a to przede wszystkim ze względu na 75-lecie wyzwolenia Auschwitz. Czytelnik sięgając po książkę Heather Morris powinien pamiętać, że jest to fikcja literacka, nie reportaż i nie da się ukryć, że w wielu momentach rzeczywistość została mocna naciągnięta. Sama nie wiem, jak ocenić "Podróż Cilki". Z jednej strony to naprawdę wciągająca historia, z drugiej jednak, czuję niedosyt, bo wiem, że można było wycisnąć więcej i lepiej, na przykład kusząc się na dogłębniejszy research na temat syberyjskich łagrów i ich funkcjonowania. 



 

Podobne wpisy

0 komentarze